Pułkownik Cathcart Pułkownik Cathcart
i
"Dowódca z żołnierzami", Adolf Menzel, 1829 r./WikiArt (domena publiczna)
Doznania

Pułkownik Cathcart

Joseph Heller
Czyta się 5 minut

Taki człowiek jest w wojsku niezastąpiony! Ktoś oczywiście mógłby powiedzieć, że ten skomplikowany zestaw ludzkich cech może być groźny dla otoczenia, ale z drugiej strony Cathcart został mianowany pułkownikiem, a wojskowi dowódcy przecież nie mogą się mylić. Przedstawiamy drugi fragment powieści Paragraf 22.

Pułkownik Cathcart był elegantem, któremu wszystko się udawało, i niedbaluchem, którego prześladował pech; miał ciężki chód i pragnął zostać generałem. Był pełen werwy i przygnębiony, zrównoważony i zniechęcony. Był zadowolony z życia i przestraszony, śmiały w administracyjnych rozgrywkach, które obmyślał, aby zwrócić na siebie uwagę przełożonych, i tchórzliwy, kiedy się obawiał, że jego plany mogą przynieść skutek odwrotny do zamierzonego, był przystojny i nieciekawy, zawadiacki, muskularny i zarozumiały, miał skłonność do tycia i chroniczne stany lękowe. Pułkownik Cathcart był zarozumiały, ponieważ w wieku zaledwie trzydziestu sześciu lat miał już stopień pułkownika i dowodził jednostką liniową; był przygnębiony, ponieważ mimo ukończonych trzydziestu sześciu lat doszedł tylko do stopnia pułkownika.

Pułkownik Cathcart nie reagował na wielkości absolutne. Potrafił widzieć swoje osiągnięcia wyłącznie na tle osiągnięć innych i w jego pojęciu doskonałość polegała na tym, żeby robić coś nie gorzej niż wszyscy mężczyźni w jego wieku, którzy robią to samo lepiej od niego. Fakt, że tysiące mężczyzn równych mu wiekiem i starszych nie osiągnęło nawet stopnia majora, napełniał go fircykowatą dumą z jego nieprzeciętnych zalet, z drugiej strony fakt, że niektórzy mężczyźni w jego wieku, a nawet młodsi, byli już generałami, zatruwał go bolesną świadomością klęski i sprawiał, że pułkownik ogryzał paznokcie z nieopanowaną nerwowością, bijąc pod tym względem samego Joego Głodomora.

Pułkownik Cathcart – duży, nadęty, barczysty mężczyzna – miał krótko przystrzyżone, kędzierzawe, ciemne włosy, które zaczynały siwieć na końcach, i ozdobną cygarniczkę, którą nabył w przeddzień przyjazdu na Pianosę i objęcia dowództwa grupy. Demonstrował tę cygarniczkę z namaszczeniem przy każdej okazji i nauczył się nią zręcznie manipulować. Niespodziewanie odkrył w sobie głęboko utajony pożyteczny talent do palenia papierosów w cygarniczce. O ile wiedział, był na całym froncie śródziemnomorskim jedynym oficerem, który palił w cygarniczce, i myśl ta pochlebiała mu i niepokoiła go zarazem. Nie miał najmniejszej wątpliwości, że taki światowiec i intelektualista jak generał Peckem musi pochwalać palenie w cygarniczce, mimo że spotykali się niezbyt często, co z drugiej strony nie było znów takie złe, przyznawał z ulgą pułkownik Cathcart, bo przecież generał Peckem mógł nie pochwalać palenia w cygarniczce. Ilekroć targały nim podobne wątpliwości, pułkownik Cathcart dusił w sobie szloch i miał ochotę wyrzucić to świństwo, ale powstrzymywało go niezłomne przekonanie, że cygarniczka niewątpliwie przydaje jego męskiej, marsowej postaci szlachetnego blasku wykwintnego heroizmu, ukazując go w niezwykle korzystnym świetle na tle wszystkich pozostałych pułkowników armii amerykańskiej, z którymi współzawodniczył. Chociaż… czy mógł być tego pewien?

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Pułkownik Cathcart zajmował się takimi problemami niestrudzenie, dniami i nocami z najwyższym oddaniem i napięciem opracowując taktykę, która miała służyć jego dalszej karierze. Był swoim własnym sarkofagiem, śmiałym i nieomylnym dyplomatą, który ciągle lżył siebie samego ze wstrętem za wszystkie zaprzepaszczone okazje i ze skruchą tłukł głową o ścianę z powodu błędów, jakie popełnił. Był napięty, drażliwy, zgorzkniały i zadowolony z siebie. Był mężnym oportunistą, który rzucał się żarłocznie na każdą szansę, jaką mu znalazł pułkownik Korn, a zaraz potem drżał w czarnej rozpaczy na myśl o możliwych konsekwencjach. Zachłannie zbierał plotki i gromadził pogłoski. Wierzył wszystkiemu, co usłyszał, ale do niczego nie miał zaufania. Bez przerwy z napięciem wyczekiwał najmniejszego ­sygnału, niezwykle wyczulony na nieistniejące układy i powiązania. Był człowiekiem dobrze poinformowanym, który stale za wszelką cenę starał się dowiedzieć, co się dzieje. Był samochwałą, nieustraszonym brutalem wpadającym w rozpacz z powodu okropnych, niewybaczalnych kompromitacji w oczach różnych osobistości, które ledwie wiedziały o jego istnieniu.

Wszyscy go prześladowali. Pułkownik Cathcart, wytężając cały swój spryt, żył w niepewnym, arytmetycznym świecie chwały i hańby, w świecie wyimaginowanych triumfalnych zwycięstw i wyimaginowanych katastrofalnych klęsk. W tej samej godzinie przeskakiwał od przygnębienia do euforii, wyolbrzymiając fantastycznie wspaniałość swoich zwycięstw i przeceniając tragiczne rozmiary swoich klęsk. Nikomu nigdy nie udało się go zaskoczyć. Jeżeli tylko doszła go wieść, że widziano, jak generał Dreedle lub generał Peckem uśmiechnął się, zmarszczył albo nie zrobił żadnej z tych rzeczy, nie zaznał spokoju, dopóki nie znalazł logicznej interpretacji tego faktu, i rozwodził się nad tym bez końca, dopóki pułkownik Korn nie wytłumaczył mu, żeby się nie przejmował.

Pułkownik Korn był lojalnym, niezastąpionym sojusznikiem i działał pułkownikowi Cathcartowi na nerwy. Pułkownik Cathcart ślubował wieczystą wdzięczność pułkownikowi Kornowi za jego genialne pomysły i wściekał się na niego, kiedy pomyślał, że mogą one spalić na panewce. Pułkownik Cathcart miał dług wdzięczności wobec pułkownika Korna i nie lubił go ani trochę. Dwaj pułkownicy bardzo się przyjaźnili. Pułkownik Cathcart zazdrościł pułkownikowi Kornowi inteligencji i często musiał sobie przypominać, że pułkownik Korn jest zaledwie podpułkownikiem, mimo iż jest prawie o dziesięć lat od niego starszy, i że studiował na uniwersytecie stanowym. Pułkownik Cathcart ubolewał, że nieszczęsny los zesłał mu nieocenionego zastępcę w postaci kogoś tak pospolitego jak pułkownik Korn. Czuł się upokorzony zależnością od kogoś, kto skończył tylko uniwersytet stanowy. Jeżeli już ktoś musiał zostać jego prawą ręką, lamentował pułkownik Cathcart, to mógł to przynajmniej być ktoś bogaty i dobrze ułożony, ktoś z lepszej rodziny i bardziej dojrzały niż pułkownik Korn, ktoś, kto do marzeń pułkownika Cathcarta o szlifach generalskich miałby mniej frywolny stosunek niż ten, o jaki pułkownik Cathcart podejrzewał pułkownika Korna.

Czytaj także: 

Wariat – fragment powieści Paragraf 22

Medal – fragment powieści Paragraf 22


Tłumaczył Lech Jęczmyk

Fragment powieści Josepha Hellera Paragraf 22, wyd. Albatros, Warszawa 2011. Tytuł został dodany przez redakcję „Przekroju”.

Czytaj również:

Wariat Wariat
i
"Orestes i Furie", John Singer Sargent, ok.1920–1921 r., Yale University Art Gallery/Rawpixel (domena publiczna)
Doznania

Wariat

Joseph Heller

Oficerowie z jednostki Yossariana mają go za niespełna rozumu – upiera się, że żołnierze wroga chcą go zabić! Przedstawiamy fragment ponadczasowego Paragrafu 22 Josepha Hellera.

Pod pewnym względem ten facet z Wydziału Śledczego miał szczęście, gdyż poza ścianami szpitala nadal toczyła się wojna.

Czytaj dalej