Realny stres pourazowy
i
Tegucigalpa, Hondura, zdjęcie: Nan Palmero/Wikimedia Commons
Opowieści

Realny stres pourazowy

Rozmowa z Alberto Arce
Aleksandra Lipczak
Czyta się 18 minut

Aleksandra Lipczak: Jak dużo wiedziałeś o Hondurasie, kiedy Associated Press wysłał cię tam jako korespondenta?

Alberto Arce: Praktycznie nic. Przepracowałem 10 lat na Bliskim Wschodzie: w Iraku, Libii, Palestynie, Afganistanie. Później, właściwie przypadkiem, znalazłem się w Gwatemali, gdzie zatrudniłem się w jednym z tamtejszych internetowych dzienników, „Plaza Pública”.

Po niecałym roku znajomy fotograf z AP dał mi cynk: „Szukają korespondenta w Hondurasie, zgłaszasz się?”. Tak też zrobiłem, a kiedy po miesiącu zadzwonili do mnie z informacją, że chcą mnie zaprosić na rozmowę, po raz pierwszy usiadłem przed komputerem i wpisałem w Google’a: „Tegucigalpa”.

Prawda jest taka, że wówczas już od ośmiu miesięcy pracowałem jako dziennikarz w innym kraju Ameryki Środkowej, znałem więc ogólny kontekst. Miałem też za sobą dekadę doświadczenia w miejscach pełnych przemocy. Nie było dla mnie nowością, że znajdę się w mieście, gdzie jest wielu uzbrojonych mężczyzn. Nie miałem jednak zielonego o samym Hondurasie, to prawda. Będę tego jednak bronił jako czegoś pozytywnego.

To znaczy?

Weźmy taką sytuację. Dziennikarz agencyjny często musi brać udział w wydarzeniach, które nie są szczególnie ciekawe. Na przykład w konferencjach prasowych ministra zdrowia – totalna nuda. Ale dlatego, że nic nie wiesz, że jesteś cudzoziemcem i że ciągle musisz zadawać pytania, udaje ci się spojrzeć na otoczenie w świeży sposób i znaleźć historie, których nie widzą ludzie stamtąd. Nie mówiąc o tym, że na konferencji spotykasz 30 lokalnych dziennikarzy, których też możesz o wszystko wypytać.

Teraz mieszkam w Hiszpanii, w miejscu, w którym się urodziłem. To niewielkie miasteczko 40 minut od miasta Gijón, w górach. Kiedy idę ulicą, nic mnie nie zaskakuje. Ale gdyby mnie ktoś przeniósł do Warszawy, gdzie zresztą nigdy nie byłem, wszystko byłoby dla mnie nowe i intrygujące, łącznie z czcionką w kawiarnianym menu. Od razu zacząłbym stawiać pytania, węszyć.

W Tegucigalpie, gdzie mieszkałem, miałem zwyczaj towarzyszenia policjantom podczas nocnych patroli. Często robiłem to w towarzystwie zagranicznych fotografów, którzy przyjeżdżali do Hondurasu na parę dni. Mój pierwszy raz wyglądał własnie tak, przyjeżdżał fotograf, poprosił mnie: „Alberto, załatw mi noc z policją na mieście”.

Wybraliśmy się razem na ten objazd. Przez pierwsze sześć godzin nie działo się nic ciekawego, paliliśmy z policjantami fajki, rozmawialiśmy. Ale nagle, o trzeciej w nocy, zatrzymaliśmy pandillero, członka gangu. Pierwszy raz widziałem

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Mapa przemocy mutuje – rozmowa z Óscarem Martínezem
i
Fot. Maciek Zygmunt/ Festiwal Reportażu NON-FICTION
Wiedza i niewiedza

Mapa przemocy mutuje – rozmowa z Óscarem Martínezem

Aleksandra Lipczak

Jeśli nie wierzyłbym w to, że dziennikarstwo może coś zmienić, nie zajmowałbym się nim. Nie wierzę jednak, że to najlepszy zawód na świecie. Najlepsze zajęcie świata to pracować na plaży w Oaxaca – mówi Óscar Martínez, członek redakcji internetowej gazety „El Faro”, autor książek o migracji i przestępczości zorganizowanej, laureat wielu nagród. Podczas Festiwalu Reportażu NON-FICTION w Krakowie rozmawiała z nim Aleksandra Lipczak

Óscar Martínez został dziennikarzem jako młody chłopak. Chciał robić rzeczy ważne. Kilkanaście lat później może o sobie powiedzieć, że należy do czołówki reporterów, zarówno w rodzinnym Salwadorze, jak i całej Ameryce Łacińskiej. Jako reportera zajmują go dwa wielkie tematy: migracja i przestępczość zorganizowana. Tym ostatnim zajmował się przez wiele lat w znanym internetowym dzienniku „El Faro”, gdzie założył – kultowy już dziś – dział „Sala Negra” poświęcony zjawisku przemocy w Ameryce Środkowej.

Czytaj dalej