SEPE SEPE
Przemyślenia

SEPE

Łukasz Greszta
Czyta się 1 minutę

Wyróżnikiem street artu zawsze było wykorzystywanie kontekstów – miejsca, polityki, sytuacji. Najlepszą tego wykładnią są prace Banksy’ego. Jednak świat street artu jest szerszy. Twórcą, który również buduje konteksty sytuacyjne, jest Sepeusz – inaczej Sepe, jeden z najbardziej znanych polskich artystów.

We wrześniu Sepe w ramach akcji District Walls stworzył w Waszyngtonie mural Another Brick in the Wall. Jak sam mówi: „jest on odniesieniem do świata polityki i bezpardonowego, cyrkowego wyścigu po władzę”. Ci, którzy znają twórczość Sepego, znajdą tu charakterystyczne motywy z jego wcześniejszych kompozycji – i na ścianie, i na płótnie. Dzieło zostało idealnie wkomponowane w miejsce i czas: w USA trwała kampania prezydencka, w której kandydaci często robili z siebie… Artysta przedstawił to wystarczająco wyraźnie.

Istnieje jednak ryzyko, że praca okaże się zbyt subtelna na wymogi amerykańskiego odbiorcy, że dostrzeże jedynie jej „ładność”.

Czytaj również:

Zdobywcy białych zamków podpisują się na czarno Zdobywcy białych zamków podpisują się na czarno
Doznania

Zdobywcy białych zamków podpisują się na czarno

Sebastian Frąckiewicz

Pixação [wym. piszasą] to ostatnia, jeszcze nieskomercjalizowana dziedzina sztuki ulicznej, napędzana gniewem brazylijskich nierówności społecznych. Ale świat sztuki podjął już pierwsze próby, by ją trochę ugłaskać.

Wieczór w São Paulo, kilkunastopiętrowy nowoczesny budynek mieszkalny w dobrej dzielnicy – jeszcze czysty, jeszcze bez żadnych napisów. Trójka młodych chłopaków próbuje się na niego wspinać bez żadnych zabezpieczeń. Idzie im doskonale – rynna, balkon, jeden podsadza drugiego. Następnie koledzy wciągają tego, który został na niższym piętrze. W krótkim czasie pokonują balkon po balkonie, w końcu dostają się na najwyższe kondygnacje. Po chwili wyjmują spraye i smarują wielkie, czarne znaki przypominające celtyckie runy. Na ulicy zbiera się mały tłum, szybko przyjeżdża policja – to jedna z wielu spektakularnych scen filmowego dokumentu Pixo (2009), który przedstawia najbardziej radykalną odmianę miejscowej sztuki ulicznej zwanej pixação, gdzie tworzenie i wandalizm są organiczne i nierozłączne. Sami pixadores (tak o sobie mówią) uważają się za artystów. Policja, lokalne władze i większość mieszkańców traktują ich jak opętanych adrenaliną wandali. I jedna, i druga strona ma absolutną rację.

Czytaj dalej