Serce karczocha Serce karczocha
Przemyślenia

Serce karczocha

Julia Fiedorczuk
Czyta się 3 minuty

Karczoch, coś pięknego. Kwiat przypominający nieco łuskowca, zielony albo fioletowy, twardy na zewnątrz, w środku miękki i włochaty, o trudnym do opisania smaku. Italo Calvino najlepszą powieść porównywał właśnie do karczocha – ze względu na pożądaną w dziele literackim wielość warstw, do których dociera się przy kolejnych lekturach. Jeanette Winterson opisywała jedzenie karczocha jako czynność silnie zmysłową. Cieszę

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Dojeżdżanie po polsku Dojeżdżanie po polsku
Przemyślenia

Dojeżdżanie po polsku

Paulina Wilk

Słoneczne przedpołudnie, środkowy bieg Biebrzy. Prowadzę obserwacje z kajaka. Natura, jak to u nas, przepiękna. Kultura przeciwnie. Ryje w mule i dno się pod nią obrywa. I żadne bujne trawy ani łąk sielskich łany już tego nie przesłonią. W powietrzu wisi przyzwolenie na grubiaństwo. A ściślej – na jego nową, wstającą z kolan odmianę.

Chciałam weekendowego wytchnienia, w zamian dostaję mnóstwo interakcji, bo na wąskiej rzece minąć się niełatwo. Szczególnie że spławiające się społeczeństwo dzierży w wytatuowanych rękach nie wiosła, a piwa jasne, jeszcze zimne, przytaszczone z pobliskiego lewiatana w reklamówce nierozkładającej się przez dekady. Ładunek spożywczy, złożony z czipsów i butelek, które za godzinę lub dwie odnajdą swe przeznaczenie pośród zieleni parku narodowego, na razie kołysze się i pobrzękuje w kajakach. Te zaś, rozbujane roznegliżowanymi ciałami prezentującymi się światu bez refleksji i wstydu, kręcą się na wodzie wśród bluzgów i inwektyw rzucanych wróblom i trzcinom. Głównie przez przedstawicielki płci niepięknej, ale i przez prawdziwych menów, którzy nigdy nie byli gentle. Współczuję ptakom, drzewom, rzece, owadom i wiatrowi, że muszą mieć z ludźmi do czynienia. Wulgarność i brutalność homo sapiens osiąga w tym sezonie bezprecedensowy poziom.

Czytaj dalej