Ślady Ślady
i
zdjęcie: Hans Praesent, Wypalone domy. Ostrołęka, 1916 (ze zbiorów Muzeum Etnograficznego w Krakowie)
Przemyślenia

Ślady

Łukasz Saturczak
Czyta się 11 minut

Śmierć mnie i moich przyjaciół długo nie tykała nazbyt mocno. Oczywiście każdemu z nas ktoś odszedł; byli to jednak głównie dziadkowie, których ledwo poznaliśmy. Ich ciał nie wywożono jeszcze wtedy do kostnic, ale czekały na pochówek schowane w jednym z pokoi. Śmierć była obok, ale niewidzialna. Martwe ciało zamknięte przed światem w znanym nam pokoju i łóżku, w którym później będzie się spało. Martwe ciało w trumnie, ale trumnie zamkniętej. Śmierć była obok, ale nikt z nas jej na własne oczy nie widział, choć wystarczyło lekko uchylić drzwi, żeby ją odkryć.

Z każdym rokiem pojawiały się kolejne znaki świadczące o jej stałej obecności, co zawsze było mocnym przeżyciem, mimo że śmierć ciągle pozostawała czymś, co istniało obok, gdzie indziej. Nie pozwalano mi patrzeć, gdy dziadkowie zabijali kurę, ale mogłem się domyślać, dlaczego kogel-mogel, którym się w czasie patroszenia zajadałem, był jeszcze ciepły. Słyszeliśmy we wsi o tragedii, jaka spotkała jednego z młodszych kolegów, któremu matka zmarła dzień przed tym, gdy ten przystępował do pierwszej komunii, ale jedynym namacalnym dowodem pozostawały czarne wstążki wplecione w proste alby. Kiedy zmarł

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Szkielet historii i ciało teraźniejszości Szkielet historii i ciało teraźniejszości
i
Mieczysław Wasilewski, rysunek z archiwum
Przemyślenia

Szkielet historii i ciało teraźniejszości

Paulina Małochleb

Teraźniejszość może być przybliżana i tłumaczona poprzez opowieści o przeszłości. Jednak tego typu narracje niosą ryzyko, że zostaną niezrozumiane i zinterpretowane tylko jako dawne dzieje. 

„A zatem nie ma już »teraz«, ponieważ przeszłość pochłonęła teraźniejszość, zamieniła ją w ciąg obsesyjnych powtórzeń, a to, co wydawało się nowe – co wydaje się dziać teraz – jest jedynie odgrywaniem jakiegoś ponadczasowego schematu” ‒ pisał w zbiorze esejów Dziwaczne i osobliwe Mark Fisher, filozof i teoretyk kultury. W elegijnym tekście opublikowanym tydzień po jego śmierci w 2017 r. na stronie „Guardiana” Simon Reynolds stwierdził, że dla młodszych pokoleń najważniejsza była teza Fishera dotycząca prywatyzacji cierpienia psychicznego – dokonanej przez praktyki kapitalistyczne i polegającej na przekonaniu, że to jednostka ponosi pełną odpowiedzialność za stany psychoemocjonalne. W ten sposób problem dotykający milionów staje się ich własną sprawą, na którą system nie ma wpływu i za którą nie odpowiada. Dla polskich czytelników blog Fishera – o nazwie K-punk – prowadzony na początku lat dwutysięcznych nie był z pewnością tak ważnym punktem odniesienia jak dla brytyjskich odbiorców, ale jego tezy krążą i w systemie coraz bardziej drapieżnego kapitalizmu, strojącego się w szatki work-life balance, brzmią coraz mocniej.

Czytaj dalej