Ślady Ślady
i
zdjęcie: Hans Praesent, Wypalone domy. Ostrołęka, 1916 (ze zbiorów Muzeum Etnograficznego w Krakowie)
Przemyślenia

Ślady

Łukasz Saturczak
Czyta się 11 minut

Śmierć mnie i moich przyjaciół długo nie tykała nazbyt mocno. Oczywiście każdemu z nas ktoś odszedł; byli to jednak głównie dziadkowie, których ledwo poznaliśmy. Ich ciał nie wywożono jeszcze wtedy do kostnic, ale czekały na pochówek schowane w jednym z pokoi. Śmierć była obok, ale niewidzialna. Martwe ciało zamknięte przed światem w znanym nam pokoju i łóżku, w którym później będzie się spało. Martwe ciało w trumnie, ale trumnie zamkniętej. Śmierć była obok, ale nikt z nas jej na własne oczy nie widział, choć wystarczyło lekko uchylić drzwi, żeby ją odkryć.

Z każdym rokiem pojawiały się kolejne znaki świadczące o jej stałej obecności, co zawsze było mocnym przeżyciem, mimo że śmierć ciągle pozostawała czymś, co istniało obok, gdzie indziej. Nie pozwalano mi patrzeć, gdy dziadkowie zabijali kurę, ale mogłem się domyślać, dlaczego kogel-mogel, którym się w czasie patroszenia zajadałem, był jeszcze ciepły. Słyszeliśmy we wsi o tragedii, jaka spotkała jednego z młodszych kolegów, któremu matka zmarła dzień przed tym, gdy ten przystępował do pierwszej komunii, ale jedynym namacalnym dowodem pozostawały czarne wstążki wplecione w proste alby. Kiedy zmarł

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Fotografka jak żadna inna Fotografka jak żadna inna
i
fotografia: Maria Lubomirska, Sestri Levante, Włochy, 1908; ze zbiorów rodziny Morawskich
Opowieści

Fotografka jak żadna inna

Joanna Kinowska

Właśnie odkurzono archiwa Marii Lubomirskiej. Zeskanowano negatywy oraz odbitki, dzięki czemu ukazał się nowy prywatny mikrokosmos. Z takich ukrytych w skrzyniach światów utkana jest historia fotografii.

Zdjęcia odnalazła rodzina. To trochę więcej niż prywatne fotografie, a trochę mniej niż retrospektywa twórczości mistrzyni fotografii tamtych czasów. Fotografie wyglądają na wykonane spontanicznie na własny użytek, mogły więc się zapodziać w domowych archiwach, nie zwracając większej uwagi. Na strychu, w skrzyniach, pudłach, pudełkach, teczkach. Pod grubą warstwą kurzu. Albo tkwiły w salonach, tyle że ukryte w albumach czy starych książkach. Może czasem nawet ktoś tam zajrzał, chciał wskazać kogoś z przeszłości, zbłądzić wspomnieniem. Taką przeszłość zwykle ogląda się przy okazji pogrzebów czy innych uroczystości. Pewnie te zdjęcia wydawały się zbyt zwykłe, żeby je pchać w świat. Kogo to może interesować? Jaką to ma wartość?

Czytaj dalej