Zemsta na wroga
Siksa
Alex Freiheit nie ma hamulców, gdy opowiada o zdegenerowanym patriarchacie, toksycznej męskości czy kulturze gwałtu. Bezpośrednie, świdrujące, miejscami wulgarne teksty punkowej SIKSY nigdy nie rezonowały tak bardzo jak w ostatnich miesiącach. Inna sprawa, że duet nigdy też nie brzmiał tak dobrze jak na Zemście na wroga. Dla wielu to nie będzie łatwy seans, ale tym bardziej potrzebny.
Hours After
Lotto
Gdyby muzycy Lotto pracowali na akord, nie zarobiliby wiele. Na Hours After, jak również na poprzednich płytach, trio nie wymyśla tych akordów zbyt wiele. Cóż z tego, skoro wystarczy im jeden, by wyczarować wciągającą opowieść. Od czasu wczesnego Hasa pętla nigdy nie była tak filmowa.
Song Machine, Season One: Strange Timez
Gorillaz
Trudno myśleć o Song Machine w kategoriach albumu, skoro nawet w playlistach generowanych przez serwisy streamingowe jest więcej spójności. Gorillaz zamieniło się w dom spotkań, który za punkt honoru stawia sobie ustawienie do jednego zdjęcia artystów z możliwie odległych galaktyk. I to działa jedynie wtedy, kiedy goście są gotowi trochę się nagiąć, otworzyć. Niemniej dla takich piosenek jak te z Robertem Smithem, Skeptą i Tonym Allenem czy Slowthaiem warto próbować.
Untitled (Rise)
Sault
Sault kontynuuje dzieło Soulquarians (Erykah Badu, D’Angelo, Q-Tip) i nagrywa zaangażowany społecznie soul i R&B. Untitled (Rise) to zestaw piosenek brzmiący niczym zapomniane klasyki Motown przepuszczone przez wpływy dubu, afro-beatu, a nawet house’u. Ciepłe, pozytywne i radiowe – a przynajmniej dopóki nie zaczniemy się wgryzać w teksty. Jedna z najlepszych płyt 2020 roku.
Positions
Ariana Grande
Grande nie zwalnia tempa, nagrywając trzeci album w nieco ponad dwa lata. I choć pośpiech nie odcisnął piętna na świetnym thank u, next, to Positions jest ewidentną zniżką formy. Zniknęły produkcyjna lekkość i przewrotność w tekstach zastąpione przez ckliwy duet z The Weeknd i bity, które trąciłyby dziś myszką u Kylie Minogue. Nici z Ariany.
skins n slime
Oliver Coates
Brytyjski wiolonczelista układa nastrojowe neoklasyczne tematy, by dekonstruować je za pomocą szumów i bliższych muzyce rockowej przesterów. Od czasu ambientowego cyklu Williama Basinskiego piękno nie korodowało w tak imponujący sposób.
Odarci z godności
Giorgio Fazer
Album duetu Miron Grzegorkiewicz & Mateusz Franczak ma służyć za ścieżkę dźwiękową do nieistniejących westernów. Odnoszę wrażenie, że ten zabawny koncept jest „odartym z godności” nie tylko niepotrzebny, ale miejscami mu nie służy. Psychodeliczna elektronika i gitarowy ambient w duchu Frippa i Eno sprawdzają się najlepiej jako leniwa, hipnotyzująca podróż donikąd. Wyprawa, która nie potrzebuje ani drogowskazu, ani kontekstu.
Cisza w bloku
Nanga
Płyta, do której podchodziłem z rezerwą, bo nie wiadomo, co gorsze – polskie zmagania z Nangą czy polskie zmagania z reggae. A tu niespodzianka, bo nie dość, że Cisza w bloku sprawnie łączy muzykę jamajską, hip-hop i electropop, to jeszcze lepi z nich piosenki o publicystycznym zacięciu, które nie są tylko ślizganiem się po nagłówkach.
Terminus
Jesu
I dla odmiany płyta, do której podchodziłem z entuzjazmem, bo jakby było mało, że Justin Broadrick jest legendą brytyjskiej sceny metalowej, to dodatkowo poprzedzająca Terminus epka zapowiadała materiał naprawdę intrygujący. A jest on w najlepszym wypadku irytujący. Rozpięty pomiędzy nudą a kiczem post rock, który prowokuje jedynie, by kręcić głową i raz za razem przywoływać nazwę zespołu.
Energy Demonstration
Gila
Kyle Reid zaczynał jako jazzowy perkusista, ale problemy zdrowotne kazały mu zamienić bębny na laptop. Od tego czasu już jako GILA nagrywa instrumentalny hip-hop i muzykę klubową. Na swoim długogrającym debiucie producent miesza ciężkie od basu techno z lżejszymi, bardziej przestrzennymi numerami. Dubowego utworu tytułowego mógłby mu pozazdrościć Forest Swords.