Pewnego letniego popołudnia drogami Prowansji galopował jeździec. Chciało mu się pić… i nie mógł sobie darować, że niczego ze sobą nie zabrał, nic nie włożył do olstra przy siodle…
Nagle zobaczył rolnika, który pracował w polu. Podjechał i stanął przed bardzo starym człowiekiem, zajętym sadzeniem drzew. Usiedli w cieniu, a stary człowiek dał mu się napić wody ze swojego dzbana.
Podróżnik poczuł się lepiej i chciał zamienić z nim kilka słów.
– Powiedz mi, przyjacielu, co tu właściwie robisz w ten upał?
– Sadzę drzewa oliwne! – odparł starzec.
– Ale – zdziwił się podróżnik – ile ty masz lat?
– Prawie dziewięćdziesiąt!
– Z całym szacunkiem, dlaczego w tym wieku męczysz się, przyjacielu, sadzeniem drzew, które dadzą owoce dopiero za dziesięć lat? I zapewne nigdy ich, niestety, nie spróbujesz!
– To prawda – odpowiedział starzec – ale przez całe życie jadłem oliwki z drzew, które zasadzili inni. Pracuję więc, żeby następni mogli za jakiś czas jeść z tych, które ja zasadziłem…
Kiedy podróżny dosiadł z powrotem konia, pomyślał, że słowa starego człowieka odświeżyły go tak samo jak woda z jego dzbana.
*
Bajki filozoficzne. Jak żyć na Ziemi?
wyd. Muchomor
Warszawa 2015