Pokruszyłem chleb mrówkom, które zbudowały
swoje cesarstwo na pniu ściętej sosny. Spojrzałem
w niebo – drugi plan, na śmietki z drzew i krzewów
krążące wokół. Komu współczuć? Niewierzącym
czy wierzącym? Którzy wstali z łóżka,
odrzucili kule lub odrzucili ufność?
Wrzesień. Mam wybór, urodziłem się niedawno.
Miłość mnie karmi, serce wlecze mój organizm,
myśl serce: wyobrażam sobie dziewczynę siedzącą
przed domem, cerującą suknię. Słońce nad jej dachem
znajduje się w miejscu, co nade mną, nad mrowiskiem.
Jest skupiona, myśli o czymś przyjemnym, dalekim.
Za kilka dni dowie się, że urodzi Boga.
Komentarz autora:
Mam nadzieję, że moje wiersze nie wymagają komentarza i nie potrzebują jakichkolwiek przypisów – wszystkie objaśnienia zawarte są w tekście. Przynajmniej chciałbym, żeby tak było. Jeżeli jednak muszę zrobić to na potrzeby tejże rubryki, powiem tak: napisałem tekst o poszukiwaniu, miłości, nieznajdowaniu. I pewnie jeszcze o kilku rzeczach, o których nie wiem. Zrobiłem to w przysiółku Stoki Kwaśniowskie, gdy kończyło się lato i nadchodził wieczór.
Wiersz wybrał: Marcin Orliński