Teatr dla Wszystkich Teatr dla Wszystkich
i
zdjęcie: spektakl na podstawie sztuki „Ararat” K.M. Swinarskiego, Teatr Powszechny w Warszawie, 1956 r., Archiwum Fotograficzne Edwarda Hartwiga, domena publiczna via Narodowe Archiwum Cyfrowe
Przemyślenia

Teatr dla Wszystkich

Retro rarytasy
Artur Marya Swinarski
Czyta się 9 minut

W ramach przypominania ważnych tekstów archiwalnych, prezentujemy głośny esej programowy Konrada Swinarskiego o tym, jaki powinien być polski teatr powojenny. 

Jak to było przed wiekami, za czasów Sofoklesa albo Szekspira?

Na marmurowych stopniach teatru Dionizosa pod Akropolem ateńskim siedzieli wszyscy: filozof obok pastucha i żołnierz przy kupcu z wysp. Słuchali,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Dzieje salonu Dzieje salonu
Doznania

Dzieje salonu

Artur Marya Swinarski

Życie pani płynęło gładko.
Żoną byłaś wzorową i matką.
Lecz ta wzorowość i ta szarość
Zaczęły cię gnębić, gdy wzeszła starość;
I kiedy szósty krzyżyk narastał,
Zajaśnieć chciałaś wśród matron miasta.
O literackim marzyłaś salonie,
O mądrych mężów wybranym gronie,
O pięknych słowach przy szklance herbaty.
Dyskusjach gorących na wzniosłe tematy.
Dowcipach wytwornych przy przedniej kolacji.
O wierszach, muzyce i konwersacji.
Mówiłem: „Nie warto!” – mówiłem, że szkoda.
A pani, że trzeba, że szyk i że moda.
Menu ułożyłaś, kupiłaś wina,
Sprosiłaś modnych nazwisk około tuzina.
Panowie przybyli. Jedli i pili,
A czy mówili? Owszem, mówili…
Pani do nich, co sądzą o krytykach Wyki?
A oni: „Śledziki… sardynki… rydzyki…”
Pani do nich o Homerze –
Oni o serze.
Pani o Fijasie –
Oni o kiełbasie.
Pani o Przybosiu –
Oni o łososiu.
Pani o Pasternaku –
Oni o koniaku.
Pani o Jęczaliku –
Oni o auszpiku.
Pani o Berezie –
Oni o majonezie.
Pani o Gjellerupie –
Oni o rakowej zupie.
Pani o Sandauerze –
Oni o maderze.
Pani o Polewce –
Oni o polewce.
Pani o Osmańczyku –
Oni o tuńczyku.
Pani o Piętaku –
Oni o szczupaku.
Pani o Celinie –
Oni o cielęcinie.
Pani o Dos Passosie –
Oni o sosie.
Pani o Dygacie –
Oni o sałacie.
Pani o Peiperze –
Oni o porterze.
Pani o Słobodniku –
Oni o szaszłyku.
Pani o Ronardzie –
Oni o pommardzie.Pani o Kotcie –
Oni o antrykocie.
Pani o Wiktorze –
Oni o kalafiorze.
Pani o Duhamelu –
Oni o beszamelu.
Pani o „Kuźnicy” –
Oni o polędwicy.
Pani o Kancie –
Oni o bażancie.
Pani o Frasiku –
Oni o indyku.
Pani o Cocteau –
Oni o Veuve Clicquot.
Pani o Mussecie –
Oni o suflecie.
Pani o Kurku –
Oni o mazurku.
Pani o Brandysie –
Oni, że dobre ptysie.
Pani o „Węzłach Życia” –
Oni: „Jest tam jeszcze co do picia?”.
Pani do nich o kazaniach Buddy –
Oni chórem: „Babo, daj wódy!”…
Ponoć była nawet dyskusja, acz krótka,
Co lepsze pod śledzia, cinzano czy wódka?
I dlaczego w tym domu
Nie wiadomo nikomu,
(Choć to niby dama ze starej sfery)
Że do czarnej kawy winne być likiery?
Dwóch się wtedy paskudnie zalało,
Choć reszta twierdziła, że trunków mało.
Wreszcie wstali, przeprosili,
Dwieście złotych pożyczyli
Dla kucharki na pourboire
I „Au revoir…”
Życie pani dzisiaj płynie znowu gładko.
Znowu jesteś przykładną teściową i matką.
Robisz na drutach w pustym salonie,
Jak wypada matronie.


Tekst pochodzi z archiwum, nr 32/1945 r. (pisownia oryginalna).

Czytaj dalej