Totentanz – wierszyk barokowy Totentanz – wierszyk barokowy
Doznania

Totentanz – wierszyk barokowy

Tadeusz Różewicz
Czyta się 1 minutę

dostałem dziś w nocy
zaproszenie do tańca
hop! dziś dziś!

leżę cicho w ciemności
mięso odpada od kości
hop! dziś dziś!

dotykam czoła i ciemienia
głowa w czaszkę się przemienia
hop! dziś dziś!

owinięty w całun nocy
daremno wołam pomocy
hop! dziś dziś!

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

życie moje było kulawe
teraz śmierć prosi na zabawę
hop! dziś dziś!

boję się – jak przystało na poetę –
portkami trząsł i Wilkołaz Goethe
hop! dziś dziś!

umykam z łóżka na fotel wystraszony wielce
zielony ze strachu w żółtej kamizelce
hop! dziś dziś!

mija zima znów idzie ku wiośnie
a mnie w brzuchu burczy i fauna rośnie
hop! dziś dziś!

żywemu trudno ułożyć się w grobie
żeby zasnąć liczę kości na sobie
hop! dziś dziś!

wypijam trzy wódki szukam zapomnienia
ale wódka we wodę latejską się zmienia
hop! dziś dziś!

siedzę przy stole z własnym szkieletem
i patrzę na własną niezgłębioną Lete
hop! dziś dziś!

słyszą jak życie we mnie się przelewa
a śmierć czeka na mnie i ziewa
hop! dziś dziś!


Tomik zawsze fragment. recycling z 1998 r., został opublikowany przez Wydawnictwo Dolnośląskie i nawiązywał do tomu zawsze fragment, który ukazał się dwa lata wcześniej. 

Czytaj również:

To dla pani ta cisza To dla pani ta cisza
i
ilustracja: Édouard Manet, „The Spanish Singer” (1860); kadrowanie: redakcja „Przekroju”
Opowieści

To dla pani ta cisza

Mario Vargas Llosa

Kolonialna dzielnica Limy, młody gitarzysta dający koncert w prywatnym domu. Rozkosz namiętnej muzyki, która rozpala zmysły. Takie jest prawdziwe Peru. Przedstawiamy fragment powieści „To dla pani ta cisza”.

Tego wieczora Toño Azpilcueta, umywszy najpierw twarz i w najlepszej marynarce oraz koszuli, z niebieskim krawatem – był to jego jedyny elegancki strój, trzymał go na wyjątkowe okazje – ruszył z Villi El Salvador w stronę Bajo el Puente, starej kolonialnej dzielnicy Limy. Kiedyś go tam napadnięto, było to dobre dziesięć lat temu. On, człek zawsze spokojny i ugodowy, oddał portfel, w którym rozczarowani rabusie znaleźli raptem jeden dziesięciosolowy banknot. Oczywiście zatrzymali go sobie i Toño musiał wracać do domu taksówką, za którą zapłacił pieniędzmi trzymanymi w niebieskiej teczce schowanej pod łóżkiem w domu.

Czytaj dalej