Pan Piotr zamierzał wyjść z domu wcześniej niż zwykle, zapowiadano bowiem wspaniały dzień. Był mężczyzną skrupulatnym i zorganizowanym, poprzedniego wieczoru poczynił więc odpowiednie przygotowania.
Przede wszystkim dokładnie przyjrzał się prognozom pogody. Nie ograniczył się do jednej, w dzisiejszych czasach tak łatwo o pomyłkę. Gdzieś czytał o postprawdzie – jeden z drugim napisze, że będzie świecić słońce, inni bezmyślnie powtórzą i kłopot gotowy. A pan Piotr nie lubił kłopotów. W związku z tym sporo czasu poświęcił na sprawdzenie, czy portale internetowe i stacje telewizyjne zgodnym chórem wieszczą bezchmurny ciepły dzień. Tak było.
Nie sposób delektować się spacerem bez przygotowania odpowiedniego stroju. Najpierw należało wybrać buty. Nie za ciężkie, by nogi się nie przegrzały, ale też niezbyt odkryte – przechadzka mogłaby skończyć się katarem. Następnie przyszła kolej na garnitur. Nie mógł być ciemny – ani czarny, ani granatowy. Jakżeby pan Piotr wyglądał w takim odzieniu na zalanej słońcem ulicy? Wyjął z szafy jasnobeżowy, z ciut przyciasną marynarką, która wymuszała mało eleganckie niezapięcie guzików, ale w taki piękny dzień któż by sobie tym głowę zawracał?
W miarę jak przygotowania zmierzały ku szczęśliwemu finałowi, podniecenie mężczyzny rosło. Był w tak doskonałym nastroju, iż postanowił: nazajutrz po wyjściu z domu zrobi coś szalonego. Może będzie szedł, śpiewając w głos? Albo u babiny na rogu kupi kwiatek, by umieścić go w butonierce?
Rankiem, gdy tylko wstał, podszedł do okna. Lało. Panu Piotrowi pozostał ostatni wybór. Zdecydował się na udar.