Twarde negocjacje Twarde negocjacje
Doznania

Twarde negocjacje

Marcin Orliński
Czyta się 2 minuty

Nowy tom wierszy Przemysława Owczarka to książka głośna jak ulica Piotrkowska w sobotni wieczór i gorąca jak fabryczny piec. Gęsto w niej od ludzi i miejsc, a tłem opisywanych wydarzeń jest Łódź, rodzinne miasto autora. Zaangażowanie? Owszem, ale tylko w takim stopniu, w jakim rzeczywistość społeczna przenika do tkanki wiersza i staje się jego żywym bohaterem.

Książkę otwiera krótki wstęp o charakterze metajęzykowym. Uwagi teoretycznoliterackie stanowią coś w rodzaju lekturowego kompasu pozwalającego się zorientować w strukturze tomu. Ten autorski komentarz należy pewnie tłumaczyć zawodowymi przyzwyczajeniami Owczarka, który z wykształcenia jest antropologiem kultury, choć wykładanie sensów we własnym utworze może też świadczyć o ograniczonym zaufaniu do czytelnika. Niemniej fragment ten rzuca światło na przyjętą w Jarzmie perspektywę i tłumaczy część artystycznych gestów.

Jakie to gesty? Przede wszystkim budowanie napięć między takimi parami pojęć, jak autor i badacz czy literatura i teren. To interesujący punkt wyjścia do lektury, zwłaszcza że w wierszach – zgodnie z deklaracją ze wstępu – dochodzi do nieustannych negocjacji między językiem potocznym, naukowym, reporterskim i religijnym. Dodajmy: twardych negocjacji. Wiersz staje się fiszką, a podmiot liryczny – podmiotem teoretycznym: „czytaj Tuwima Benjaminem/wklej Bałuty w atlas mnemosyne”. Ale rozmowy trwają, bo już za chwilę „ja” liryczne wychodzi na ulicę, flaneruje między lodzermenszami, a potem jedzie do lasu fotografować zwierzęta. Namysł ustępuje miejsca zmysłom, a skonwencjonalizowany komunikat zmienia się w żywą relację.

Próżno tu szukać statycznych pocztówek z widokiem na miasto czy zachwytów nad pięknem przyrody. Problematyzowanie rzeczywistości odbywa się na wielu poziomach – od warstwy czysto językowej, kiedy autor bawi się brzmieniem słów albo wersyfikacją, po przestrzeń odniesień intertekstualnych. Słowa pchają się na siebie, zdania – rozgałęziają, a negocjacje przybierają formę ostrej walki, nierzadko podsycanej siarczystym bluzgiem. Czy ta gra jest środkiem do celu? Nie, to cel sam w sobie. Jak wyznaje bowiem podmiot liryczny w ostatnim wierszu: „idź ścieżką pomiędzy//cwaniakiem, co w lewo zezuje za kasą,/a kaznodzieją, co kurczowo trzyma się toposu”.

Tematów i wątków tyle, że starczyłoby na esej z zakresu ekologii czy rozprawę antropologiczną. A wszystko zanurzone w rwącym potoku mowy codziennej. I choć czasem można odnieść wrażenie artystycznego nadmiaru, książka jest na pewno pozycją godną polecenia. W sam raz na wakacje w mieście lub na łonie przyrody. Albo – jeszcze gdzieś indziej.

Czytaj również:

Nieczytwór Nieczytwór
i
ilustracja: Daniel Mróz; kolaż, archiwum „Przekroju” nr 483/1954
Rozmaitości

Nieczytwór

Marcin Orliński

Przeczytać wszystkie książki, które by się chciało? Marzenie! O tym, jak sobie radzić z dyskomfortem, który zna chyba każdy książkofil, mówi nowy gatunek literacki.

Echo głucho milczy, gdy w przepastne przestrzenie Internetu i bibliotek desperacko krzyczę: „Czy brytyjski poeta Justin Richardson (1900–1975) w ogóle istniał?”. Brak jakichkolwiek informacji na jego temat. Albo był więc kompletnie nieznanym autorem jednego wiersza, albo ktoś wymyślił to nazwisko wraz z okrągłymi datami urodzin i śmierci. Fikcyjne personalia to rzecz w literaturze powszechna. Niektórzy autorzy wymyślają sobie pseudonimy brzmiące jak prawdziwe nazwiska, a inni – zupełnie nieprawdopodobne. Aleksandra Głowackiego znamy tylko jako Bolesława Prusa, a Konstantemu Ildefonsowi Gałczyńskiemu zdarzało się podpisywać na wiele sposobów: Mieczysław Zenon Trzciński, Il de Fons czy Karakuliambro. Ale do rzeczy (i zarazem od rzeczy!). Jedyny znaleziony przeze mnie utworek Richardsona to Take Heart, Illiterates (Odwagi, analfabeci). Stanisław Barańczak złagodził i rozbudował ten tytuł: Nie przejmować się brakiem oczytania w literaturze współczesnej!, a sam wiersz przełożył tak: „Długo mi serce żarła tajemna zgryzota: / »Nie czytałem Audena i T.S. Eliota!« / Lecz myśl ta pogodniejszy ma od paru chwil ton: / »Nie czytali ich również W. Szekspir i Milton!«”. Ramy gatunku: trzynastozgłoskowiec, cztery wersy, układ rymów: aabb. Oto kilka propozycji autorskich.

Czytaj dalej