Umysł kosmopolityczno-encyklopedyczny Umysł kosmopolityczno-encyklopedyczny
Przemyślenia

Umysł kosmopolityczno-encyklopedyczny

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 2 minuty

Eliot Weinberger to między innymi amerykański tłumacz Octavio Paza, Borgesa i… poezji chińskiej. Zawartość zbioru esejów Z rzeczy pierwszych pokazuje, że Weinberger istotnie ma coś z Paza, Borgesa i że fascynują go opowieści o taoistycznych mędrcach. Jedną cechę amerykańskiego eseisty od razu warto odnotować, szczególnie że jest coraz rzadziej spotykana: nigdy nie porusza on spraw nie ciekawych. To umysł kosmopolityczno-encyklopedyczny, który wybiera anegdoty, zjawiska i opowieści, rygorystycznie stosując kryterium tego, co naprawdę robi wrażenia. Dlatego sięga po ludobójczy rytuał aztecki , przypadki szaleństw, w które popadają Eskimosi, przypomina zapomnianych, ekscentrycznych poszukiwaczy przygód, dziwnych wynalazców, awanturników, streszcza dzieje polowań na tygrysy.

Skojarzenie twórczości Amerykanina z Borgesem (tygrysy!) jest jak najbardziej uzasadniona, niemniej Weinberger jest bardziej innowacyjny, jeśli chodzi o formą eseistyczną: jak świetnie zauważył rysownik Radosław Kurzeja, Weinberger gra technikami pisarskimi (powstałymi do opisywania fikcji) do opisu rzeczywistości niefikcyjnej. Teksty te są najczęściej pozbawione jednoznacznej puenty czy nawet wszelkiej jednoznaczności; niekiedy na poszczególny esej składa się jakaś liczba erudycyjnych skojarzeń czy zestawienie osobliwych zjawisk (przykładowo, tekst „Zhangowie” to katalog krótkich, najczęściej legendarnych biogramów postaci z różnych epok, które nosiły imię Zhang). Można odnieść wrażenie, że bardziej chodzi w tych zabiegach o wywołaniu wśród czytelników intensywnego, zawrotnego ożywienia wyobraźni niż o racjonalną wypowiedź czy sformułowanie polemicznego stanowiska.

Inaczej też niż Borges, Weinberger wydobywa jakości fantastyczne nie tylko z metafizyki czy filozofii (choć też to robi, np. pisząc o Empedoklesie czy bawiąc się koncepcją rzeczywistości równoległych), lecz bardziej z antropologii, kronik konkwistadorskich, ze zwyczajów zapomnianych plemion, niepokojących obrzędów, mitologii, a nawet etnolingwistyki. Jego zainteresowania nie ograniczają się tylko do egzotycznych i orientalnych kultur; z podobną pasją pisze o nosorożcach, waranach i tajemniczych zjawiskach świetlnych, które od stuleci pojawiają się w górach Wutai. Z rzeczy pierwszych to chyba przede wszystkim zachwyt nad nieskończoną różnorodnością i niesamowitością świata we wszystkich jego wymiarach. 


Jeśli podoba Ci się to, co robimy – wesprzyj nas! 
Fundacja PRZEKRÓJ

 

Czytaj również:

Humor z zeszytów greckich Humor z zeszytów greckich
i
Giuseppe Maria Crespi, „The Wedding at Cana”, 1686 r., Wirt D. Walker Fund (domena publiczna)
Dobra strawa

Humor z zeszytów greckich

Łukasz Modelski

Wytrawne wino to w wielu językach wino „suche”. Dania ostre są „hot”, czyli gorące, rybę skrapiamy cytryną, powolnych nazywamy flegmatycznymi, a gwałtownych – cholerykami. Te przekonania, nazwy i obyczaje zawdzięczamy greckim dietetykom, którzy definiując właściwości pokarmów, ustalili kulturowe kody.

Piąte i czwarte stulecie przed Chrystusem było w Grecji okresem szczególnego intelektualnego fermentu i myślowym skokiem w nowoczesność. Podczas gdy jońscy filozofowie przyrody mieli nadzieję na odkrycie uniwersalnej zasady rządzącej rzeczywistością dzięki obserwacji świata zmysłowego, Sokrates – uznając te poszukiwania za jałowe – skoncentrował się na badaniu ludzkiej duszy (psyche). Niemal równolatkiem Ateńczyka był Demokryt, pochodzący z niezbyt wówczas popularnej trackiej Abdery. Według niego świat składał się z niepodzielnych atomów, a struktura przedmiotów oraz ich cechy – w tym smak – miały zależeć od ich kształtu i ułożenia. Słodycz na przykład zapewniały atomy gładkie, gorycz zaś chropawe. Niezależnie od słuszności ich teorii wiedza wynikała już z rozumowania, a nie doświadczenia, co stanowiło zapowiedź nowych czasów.

Czytaj dalej