Eliot Weinberger to między innymi amerykański tłumacz Octavio Paza, Borgesa i… poezji chińskiej. Zawartość zbioru esejów Z rzeczy pierwszych pokazuje, że Weinberger istotnie ma coś z Paza, Borgesa i że fascynują go opowieści o taoistycznych mędrcach. Jedną cechę amerykańskiego eseisty od razu warto odnotować, szczególnie że jest coraz rzadziej spotykana: nigdy nie porusza on spraw nie ciekawych. To umysł kosmopolityczno-encyklopedyczny, który wybiera anegdoty, zjawiska i opowieści, rygorystycznie stosując kryterium tego, co naprawdę robi wrażenia. Dlatego sięga po ludobójczy rytuał aztecki , przypadki szaleństw, w które popadają Eskimosi, przypomina zapomnianych, ekscentrycznych poszukiwaczy przygód, dziwnych wynalazców, awanturników, streszcza dzieje polowań na tygrysy.
Skojarzenie twórczości Amerykanina z Borgesem (tygrysy!) jest jak najbardziej uzasadniona, niemniej Weinberger jest bardziej innowacyjny, jeśli chodzi o formą eseistyczną: jak świetnie zauważył rysownik Radosław Kurzeja, Weinberger gra technikami pisarskimi (powstałymi do opisywania fikcji) do opisu rzeczywistości niefikcyjnej. Teksty te są najczęściej pozbawione jednoznacznej puenty czy nawet wszelkiej jednoznaczności; niekiedy na poszczególny esej składa się jakaś liczba erudycyjnych skojarzeń czy zestawienie osobliwych zjawisk (przykładowo, tekst „Zhangowie” to katalog krótkich, najczęściej legendarnych biogramów postaci z różnych epok, które nosiły imię Zhang). Można odnieść wrażenie, że bardziej chodzi w tych zabiegach o wywołaniu wśród czytelników intensywnego, zawrotnego ożywienia wyobraźni niż o racjonalną wypowiedź czy sformułowanie polemicznego stanowiska.
Inaczej też niż Borges, Weinberger wydobywa jakości fantastyczne nie tylko z metafizyki czy filozofii (choć też to robi, np. pisząc o Empedoklesie czy bawiąc się koncepcją rzeczywistości równoległych), lecz bardziej z antropologii, kronik konkwistadorskich, ze zwyczajów zapomnianych plemion, niepokojących obrzędów, mitologii, a nawet etnolingwistyki. Jego zainteresowania nie ograniczają się tylko do egzotycznych i orientalnych kultur; z podobną pasją pisze o nosorożcach, waranach i tajemniczych zjawiskach świetlnych, które od stuleci pojawiają się w górach Wutai. Z rzeczy pierwszych to chyba przede wszystkim zachwyt nad nieskończoną różnorodnością i niesamowitością świata we wszystkich jego wymiarach.
Jeśli podoba Ci się to, co robimy – wesprzyj nas!
Fundacja PRZEKRÓJ