W kolejce W kolejce
i
Kolejka po pączki, skrzyżowanie ulic Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej w Warszawie, 1974 r., zdjęcie: Grażyna Rutkowska/NAC
Opowieści

W kolejce

Anna Wyrwik
Czyta się 11 minut

Kolejki na Kubie przybierają formę świetnie zorganizowaną. Są np. w bankach, gdzie przyjeżdżający na Kubę ludzie spoza Kuby mogą wymienić pieniądze, bo nie mogą tego zrobić u siebie, a na miejscu jednak w bankach korzystniej. Banki poznasz po tym, że tłoczy się przed nimi grupa, która zostanie zaraz uformowana w kolejkę. Organizują to starsi panowie w garniturach koloru brąz typu szofer albo odźwierny. Można by ich nazwać kolejkowymi czy też kontrolerami kolejek.

Nie wiem, ile ci panowie dorabiają do emerytury albo zarabiają zamiast emerytury, ale wyobrażam sobie, że skoro lekarzom na Kubie bardziej opłaca się otwarcie minipunktu sklepowego w oknie drzwi do domu (stawiają butelkę wody, garść lizaków, papierosy, puszkę piwa Bucanero, puszkę piwa Cristal i jakieś ciastka) niż wykonywanie praktyki, to kolejkowy w banku wart jest kwotę niewyobrażalną, ale może się mylę, bo Kuba bywa szalona. Tych kolejkowych jest w bankach więcej niż jeden, jest ich zazwyczaj minimum trzech. Wygląda to tak, że podchodzimy do banku i stajemy w grupie, z której następnie kolejkowy typuje parę osób, by przeszły przez szklane drzwi do przedsionka przed kolejnymi szklanymi drzwiami i tak się w tym przedsionku czeka, aż kolejny kolejkowy zaprosi z tych paru osób do środka czasem jedną osobę, czasem dwie czy trzy,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Sekretna promocja Sekretna promocja
Opowieści

Sekretna promocja

Mateusz Kołczinger

O ukrytej promocji w moim lokalnym supermarkecie nigdy bym się nie dowiedział, gdyby nie właściwa mi przenikliwość umys­łu. Akcja jest tajna w stu procentach – nie ma ulotek, reklam, nikt nikomu o niej nie mówi. Mimo to cieszy się wielkim powodzeniem, kilka razy dziennie uszczęśliwiając wybrańców niezwykłym trofeum.

Początek promocji jest zawsze podobny: na sali znajduje się dużo klientów, a kasjer tylko jeden. Albo mnóstwo klientów, a kasjerki są tylko dwie. W każdym razie otwartych kas jest za mało, żeby klientów płynnie obsłużyć. Nie jest to od razu ewidentne, zaczyna się niepostrzeżenie, tylko nieliczni już na tak wczesnym etapie widzą, że coś się szykuje.

Czytaj dalej