Czy „Potęga sekretów” Karola Radziszewskiego jest najważniejszą polską wystawą tego roku?
Na wiosnę wydawało mi się, że taką wystawą mogą być Strachy Daniela Rycharskiego. Trudny wybór; dwaj różni artyści, różne poetyki, a nawet kontrastowo odmienne instytucjonalne okoliczności. Rycharski wystawiał w Muzeum Sztuki Nowoczesnej, instytucji w budowie, ze świetnym widokami na przyszłość. Karol Radziszewski pokazuje Potęgę sekretów w Zamku Ujazdowskim, instytucji, która znalazła się na wirażu, a może wręcz na krawędzi przepaści.
Wspólne dla Radziszewskiego i Rycharskiego są temat i bohater: nieheteronormatywny artysta, który w kraju ogarniętym wojną, kulturą stawia przed rzeczywistością queerowe lustro. Zostawmy zatem rozważania o tym, kto zrobił „wystawę roku”. Istotne jest to, że najważniejsza sztuka w Polsce jest dziś queerowa, Karol Radziszewski jest jej współczesnym klasykiem, a w sekretach zdeponowana jest potęga, której wyzwalająca moc służy nie tylko osobom LGBT.
Moc sztuki
Karol Radziszewski otworzył Potęgę sekretów w idealnym momencie. Albo, jak kto woli, w ostatniej chwili. Od stycznia na Zamku Ujazdowskim panować będzie nowy dyrektor, doktor Piotr Bernatowicz, żarliwy wyznawca „dobrej zmiany” i narodowo-katolickiej wizji świata. To koniec pewnej epoki w dziejach tej instytucji, a zdaniem pesymistów wręcz koniec samej instytucji.
Tymczasem za murami Zamku kwestia miejsca osób nieheteronormatywnych w społeczeństwie stała się nową osią, wokół której kręci się debata na temat