W rytmie Beat Generation W rytmie Beat Generation
Przemyślenia

W rytmie Beat Generation

Anna Wyrwik
Czyta się 5 minut

Pół wieku po roku 1968, który przeformował myślenie społeczeństw, na wystawach, w artykułach, książkach i filmach wspominamy hipisów, komuny, studenckie protesty oraz twórców kontrkultury, w tym Beat Generation – uznawaną za element artystycznej genezy całego fermentu.

Znajdź ducha beatu [1]

Beat Generation wymyślił Jack Kerouac pod koniec lat 40., poproszony o nazwanie grupy swoich przyjaciół, młodych ludzi mieszkających w Nowym Jorku, czytających na potęgę, marzących o karierach pisarzy i poetów, słuchających jazzu w klubach Greenwich Village i Harlemu, pijących i palących na imprezach w tanich czynszówkach, mających wizje… Zainspirowało go używane w narkomańsko-hipsterskim środowisku Times Square słowo beat oznaczające „pobity”, „skończony”, „wyczerpany”. Odwołał się więc do tego hipstersko-beatowego, przyczajonego stylu ludzi z marginesu społeczeństwa, dbających bardziej o „być” niż „mieć”, oczytanych, elokwentnych, zerkających podejrzliwie na powojenną rzeczywistość, ale dla społeczeństwa kompletnie bezużytecznych. Dziś, blisko 50 lat po śmierci Kerouaca (zmarł w 1969 r.) oraz 50 lat po śmierci jego przyjaciela, Neala Cassady’ego (zmarł w 1968 r.) wciąż są oni symbolami pokolenia i tego, co ono reprezentowało, a co znalazło się na kartach kultowej powieści W drodze autorstwa tego pierwszego, opowiadającej o przemierzających wzdłuż i wszerz Amerykę Salu Paradisie (alter ego autora) i Deanie Moriartym (wzorowanym na Cassadym). Beat jest tematem prac naukowych i artykułów publicystycznych, inspiracją dla sporego grona artystów, w tym muzyków, bo „Beat generation first in the nation” – jak śpiewa Amerykanin Elliott Murphy w The Ballad of Sal Paradise. I tak w samym XXI w. (do dziś, czyli w latach 2001–2018) powstało o Kerouacu i Cassadym ponad 80 utworów muzycznych, w tym większość z tekstem (jeden nawet po baskijsku). Nie tylko w Ameryce, ale i w Europie, Australii, Nowej Zelandii, Ameryce Południowej i Afryce [2]. Wspominają o nich rock, folk, country, blues i jazz, a nawet pop, electro i hip-hop.

Jack Kerouac z czasów rezerwy w marynarce wojennej Stanów Zjednoczonych, 1943 r., zdjęcie: National Archives
Jack Kerouac z czasów rezerwy w marynarce wojennej Stanów Zjednoczonych, 1943 r., zdjęcie: National Archives

 

Jak ostatnia podróż wolności po torach kolejowych [3]

Dla wielu kwintesencją beatu był Neal Cassady, chłopak ze społecznych nizin Denver, który od dziecka kradł samochody, grał w bilard, czytał klasykę w bibliotekach, podrywał dziewczyny i krzyczał „Go! Go! Go!”, słuchając jazzu i pędząc za wolnością. O takich jak on Kerouac pisał: „bo dla mnie prawdziwymi ludźmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy, chęcią zbawienia, pragnący wszystkiego naraz, ci, co nigdy nie ziewają, nie plotą banałów, ale płoną, płoną, płoną, jak bajeczne race eksplodujące niczym pająki na tle gwiazd, aż nagle strzela niebieskie jądro i tłum krzyczy »Oooo!«” [4], co cytuje Andrew McConathy w piosence country Dean Moriarty’s Blues. W pamięci Cassady pozostał głównie dzięki swoim kolejnym wcieleniom w prozie i poezji. Jak pisze Grzegorz Kowal w Anatomii kulturowej legendy: „[…] każdą […] legendę kulturową dotyka zniekształcający skrót myślowy. Aby postać utrwaliła się w pamięci indywidualnej i społecznej, musi zostać sprowadzona do zaledwie kilku rysów charakteru i osobowości”. Neal Cassady to w społecznej pamięci samochody, kobiety, szybkie nawijanie w rytmie bebopu, to Dean Moriarty z W drodze. Dlatego country-bluesowo-rock’n’rollowy piosenkarz Michael Bowman, spotykając w piosence Ghost Of Neal Cassady ducha Cassady’ego, śpiewa o oceanie, Kalifornii i podróży za kółkiem kierownicy, a Red Cortez z The Weather Underground – „No to ruszamy w drogę jak Neal Cassady” [5].

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

To wszystko nie stało się, rzecz jasna, bez powodu. W drodze jest powieścią autobiograficzną, dyskusyjne pozostaje wprawdzie, na ile szczerze odzwierciedlającą fakty i charaktery (to powieść!), ale wiadomo, że Dean w jakimś stopniu wzorowany jest na Nealu. Dlatego może były lider The Smith, Morrissey w Neal Cassady Drops Dead pyta: „Ofiara czy życiowy poszukiwacz przygód/Którym z nich jesteś?” [6], nawiązując też do innych utworów o Nealu, bo był on chyba najbardziej literacko wyeksploatowanym człowiekiem tamtych czasów. Cassady-Moriarty jest romantycznym bohaterem, ideałem szaleństwa, którego nigdy nie dościgniemy, niespełnionym marzeniem o byciu beat na maksa – naszym i licznych mu współczesnych. Marzeniem o wolności. Dlatego wielu muzyków, śpiewając o nim, pragnie z pewnością pokazać, że też są trochę szaleni albo i bardzo, że też stawiają na wolność, to my, identyfikujcie nas z tym wszystkim, co zawiera w sobie Neal Cassady albo Dean Moriarty, jak kto woli, rock’n’roll! „I dream of Dean Moriarty” – słyszymy w piosence country-folkowego Crowsong.

Hołd oddają mu także piosenkarki z nurtu „nastoletni pop”, jak Rina Mushonga w Dean Moriarty: „Wszystko, czego kiedykolwiek chciałam, to być obok ciebie” [7] albo Emma Minturn w Neal Cassady Man: „Wiesz, że lubię złych chłopców/Muszę sobie znaleźć takiego Neala Cassady’ego” [8]. Jednak wśród współczesnych muzyków można znaleźć też takich, którzy nie ograniczają się do skrótów myślowych, a idą dalej, drążąc i interpretując, czując i szukając, jak choćby C.P. Carrington, twórca z Denver śpiewający o trudnym dzieciństwie i samotności Cassady’ego (Neal Cassady, Part I Neal Cassady, Part II), jego śmierci na torach kolejowych w Meksyku (Counting Tracks) czy pytający Kerouaca o życie w Phantom Thumb. Z ciekawostek warto wspomnieć o tym, że w Krakowie prężnie działa acidpunkowy zespół o nazwie Neal Cassady.
 

Neal Cassady(z lewej) z Jackiem Kerouac w 1952 roku, zdjecie: Carolyn Cassady, CC BY-SA 3.0
Neal Cassady(z lewej) z Jackiem Kerouac w 1952 roku, zdjecie: Carolyn Cassady, CC BY-SA 3.0

 

Byli lwami autostrady i aniołami beatu [9]

Prawdziwym królem beatu pozostaje jednak Jack Kerouac, który sam nie cierpiał określenia King of the Beats i narzekał na nie między innymi w późniejszej powieści Big Sur. Termin Beat Generation przyjął się szybko, podchwyciły go media i dotrwał do naszego wieku, poobijany kolejnymi definicjami literaturoznawczymi, kulturoznawczymi, socjologicznymi, przylepiony do Kerouaca oraz jego przyjaciół, mimo że pisarz tłumaczył, że to była tylko chwila, a potem nastąpiło co innego. Beat Generation poszło w świat. Dziś muzycy śpiewają: „…do you remember Kerouac? Whose that Beatnik”? (Elliott Murphy, The Ballad of Sal Paradise), „The Beatnik poets, man, Jack Kerouac, Allen Ginsberg and Neal Cassady” (Jesu & Sun Kill Moon w Twenty Something), a ja umieszczam nazwę pokolenia w tytule tego tekstu niczym otagowanie go, dzięki któremu zwróci na siebie uwagę zainteresowanych tematem. Kerouac stał się znany w 1957 r. wraz z wydaniem W drodze i od tego czasu powieść inspiruje kolejne pokolenia muzyków, zaczynając od takich jak choćby Bob Dylan, The Doors, Grateful Dead czy Tom Waits… Wspomniany już Grzegorz Kowal pisze, że „za duże niebezpieczeństwo dla legendy symbolicznej trzeba uznać proces przeobrażania się jej we frazes, modne słowo, pigułkę”.

Podróże po Ameryce służą we W drodze do opisu kraju trochę w tradycji powieści Thomasa Wolfe’a czy opowiadań Williama Saroyana, ale już w nowym eksperymentalnym stylu spontanicznej prozy (Spontaneous Bop Prosody) tworzonej przez Kerouaca w rytmie jazzu, a trochę opowieści o kontynuatorach amerykańskich pionierów podróżujących ze Wschodu na Zachód czy rodziny Joadów z Gron gniewu Johna Steinbecka, która podróżą do Kalifornii rozpoczęła kulturową legendę Route 66. Z czasem jednak powieść stała się głównie przewodnikiem autostopowiczów i uciekających z domów klasy średniej hipisów, symbolem porzucenia rzeczywistości na rzecz przygody w bezkresie, gdzie nie ma tego, co jest na co dzień, a co tak zasmuca i uwiera. „I’m on the road like Jack, Jack Kerouac” – śpiewa Nowozelandczyk Brooke Fraser, a amerykańskie Get Dead – „On the road like Kerouac”, jest i pustynia w listopadzie, i cisza w kanionie, i tak wiele do zobaczenia. Z kolei Kevin Hall, lider folkowego The Kevin Hall Fan Club nigdy nie chciał mieć tak zwanego normalnego życia, domu, żony, dwójki dzieci i psa, więc wędruje z miasta do miasta, śpiąc na tylnym siedzeniu samochodu, nie ma nic do stracenia i bywa mu ciężko, w sumie nie do końca wie, czego szuka, ale wie, że kiedyś to znajdzie i dlatego to wszystko robi, i śpiewa o tym w piosence pod tytułem You’re Damn Right, Jack Kerouac. W piosence rockowej grupy Vera, The Ghost Kerouac podróż jest ucieczką od „przeklętego miasta”, „cyników, którzy uwielbiają nas powstrzymywać” i „daleko od tego wszystkiego” [10].

W czasach, gdy włóczących się po świecie pracowników korporacji, oplecakowanych Deuterami z obowiązkowymi „nerkami” w pasie i aplikacją z mapą można spotkać na każdym rogu każdej wioski na końcu świata, taka kerouackowska podróż musi pociągać. Dowodem choćby popularność, jaką cieszyła się (bardziej w Europie i Polsce niż w Stanach) filmowa ekranizacja W drodze Waltera Sallesa ograniczająca się właśnie do „frazesów”, „modnych słów” i „pigułek”. Rzucenie się w wir podróży samej w sobie, bez biletu powrotnego, z paroma dolarami w kieszeni, pełnej przygód i freaków napotkanych po drodze to kusząca perspektywa dla ludzi znużonych poukładaniem codziennego życia. „Zapomnij o zarządzaniu biznesem, wybierz »W drodze«…” [11], jak radzi Elliott Murphy w The Ballad of Sal Paradise. Dla B. Willie Drydena W drodze to „travel to learn”, czyli coś więcej. Mało kto skupia się na napotkanych przez bohatera ludziach z tak zwanego społecznego marginesu, którym pisarze Beat Generation poświęcili więcej miejsca w literaturze niż ktokolwiek inny wcześniej w USA. Uwagę większości zajmuje bunt przeciwko zastanym normom, mieszczańskiej moralności i powszechnie panującemu w latach powojennych brakowi sensu.

Ten bunt w tym i innych dziełach literatury beatu stał się podwaliną pod rok 1968, podczas którego pełną piersią wybuchł na ulicach miast, kampusów, korytarzach instytucji i scenach koncertów rockowych zespołów. Koreańsko-niemiecki filozof Byung-Chul Han w eseju Społeczeństwo zmęczenia napisał, że skończył się czas społeczeństwa dyscyplinarnego, opartego na zakazach, nakazach, regułach, na „wolno”, „nie wolno” i „należy”, a po nim nastał czas społeczeństwa osiągnięć, projektów, inicjatyw, motywacji i „Yes, we can”. To nasz czas. I choć społeczeństwo osiągnięć też często czuje się jak w więzieniu, tyle że o szklanych oknach, tekturowych ściankach, z czytnikami wszystkiego i bieżniami na fitnessie, jak na razie buntu nie podniosło. To jest, my go nie podnieśliśmy. Może dlatego z nostalgią patrzymy w przeszłość na tych, którzy to zrobili. Na tych, którzy potrafili porzucić/wyrwać się/zostawić/zrezygnować/zaryzykować na rzecz wzniesienia się ponad realność tłumaczoną słowami „bo tak powinno być”. Kerouac i całe Beat Generation są tego buntu symbolem. Bunt jest atrakcyjny. Tęsknota za przeszłością w banalnym wydaniu objawia się na przykład w piosence Gary’ego Calamara She’s So Mid-Century o dziewczynie „łamiącej zasady”, picie, palenie, amfetamina, jazz, czytającej do tego Kerouaca i w ogóle najlepiej byłoby, gdyby urodziła się kilkadziesiąt lat wcześniej. Takich banałów jest sporo, dlatego Nadine Shah w kawałku Fool śmieje się z człowieka tatuującego sobie na ciele modne słowa, który określa się mianem poety, i bez problemu odgaduje jego idoli, no jasne, Nick Cave i Jack Kerouac, a tym samym Shah śmieje się z wielu współczesnych nas, dla których Beat Generation to proste równanie = Dean + Jack + highway + cadillac * whiskey & all of this on the road i którzy pewnie też czasem tatuujemy sobie modne słowa na ciałach albo pędzimy w muzycznych utworach, Go! Go! Go!, move! move!, wyciągając z beatu szaleńczą esencję zabawy umożliwiającej zapomnienie się i ucieczkę, chwilowe poczucie wolności, ale nie zauważając innych sensów.
 

Okładka książki On the Road, Jack Kerouac, Fair use
Okładka książki On the Road, Jack Kerouac, Fair use

 

Masz cholerną rację, Jack Kerouac [12]

Dopatrywanie się we W drodze jedynie wolności, podróży i buntu w ich ogólnym rozumieniu, takim na przykład jak we wspomnianym filmie, jest powierzchownym załatwieniem sprawy. Powieść stanowi część większej całości – bo twórczość Kerouaca trudno traktować fragmentarycznie – będącej nie tylko obrazem pokolenia, ale także ciekawą socjologiczną analizą Ameryki oraz duchowym poszukiwaniem sensu życia poza jego materią, czy to w Bogu, czy w tym CZYMŚ albo w CZASIE, „wiemy, co to CZAS” – powtarza Dean w filozoficznych dyskusjach. „Zaoferowałeś im tekst, a oni wypluwają go z powrotem” [13] – śpiewa holenderski zespół Fervid w piosence Kerouac o niezrozumieniu dzisiaj słów pisarza. Zarówno on, jak i pokolenie, któremu gdzieś tam kiedyś przy piwie nadał nazwę, wydają się idealni do przemielenia i stworzenia z nich kulturowej legendy prosto na koszulki, plakaty i do tekstów piosenek. Tym lepsze, że atrakcyjne hasła z nimi związane łatwo odsiać z wartości i wymagających przemyślenia znaczeń, tworząc prosty przekaz. Jasne, że lepszy taki przekaz niż niejeden inny. I jasne, że nie należy generalizować, więc nie generalizujmy. Ale uważnie słuchajmy i czytajmy.

 


 

[1] Wszystkie śródtytuły pochodzą z tekstów omawianych utworów muzycznych. Jamnesia2, Cassady & Kerouac, „Three Seconds of Silence / Jamnesia2 Productions” 2010, oryg. „Find that beat spirit”; tłum. Anna Wyrwik.
 
[2] Dane na podstawie listy stworzonej przez Dave’a Moora i Horsta Spandlera, prowadzących badania nad Beat Generation. Listę tę można znaleźć w Internecie. jest cały czas aktualizowana) lub w książce Simona Warnera, Text and Drugs and Rock’n’Roll. The Beats and Rock Culture, Bloomsbury, Nowy Jork 2014.
 
[3] Sean Taylor, Cassady, Love Against Death 2012; oryg. „Like freedom’s last journey on a rail road track”, tłum. AW.
 
[4] Jack Kerouac, W drodze, WAB, Warszawa 2005; tłum. Anna Kołyszko.
 
[5] Oryg. „Here we go on the road like Neal Cassady”; tłum. AW.
 
[6] Oryg. „Victim or life’s adventurer/Which of the two are you?”; tłum. AW.
 
[7] Oryg. „And all I ever wanted was to be around you”; tłum. AW.
 
[8] „You know I got a taste for the bad boys/Gotta get me a Neal Cassady Man”; tłum. Julia Potocka
 
[9] Sean Taylor, Cassady, „Love Against Death” 2012, oryg. „Were lions of the freeway and angels of the beat”; tłum. AW.
 
[10] Oryg. „Come on darling let’s flee this cursed town and escape the cynics who love to keep us down”, „another day another distant highway to take us far away from everything”; tłum. AW.
 
[11] Oryg. „Forget business management, pick up »On the Road«”; tłum. AW.
 
[12] The Kevin Hall Fan Club, You’re Damn Right, Jack Kerouac, „A Race To The Starting Line” 2016; tłum. AW.
 
[13] Oryg. „You offered them lines didn’t you Kerouac and they, they spit them right back at Kerouac”; tłum. AW.
 

 

Czytaj również:

Szkielet historii i ciało teraźniejszości Szkielet historii i ciało teraźniejszości
i
Mieczysław Wasilewski, rysunek z archiwum
Przemyślenia

Szkielet historii i ciało teraźniejszości

Paulina Małochleb

Teraźniejszość może być przybliżana i tłumaczona poprzez opowieści o przeszłości. Jednak tego typu narracje niosą ryzyko, że zostaną niezrozumiane i zinterpretowane tylko jako dawne dzieje. 

„A zatem nie ma już »teraz«, ponieważ przeszłość pochłonęła teraźniejszość, zamieniła ją w ciąg obsesyjnych powtórzeń, a to, co wydawało się nowe – co wydaje się dziać teraz – jest jedynie odgrywaniem jakiegoś ponadczasowego schematu” ‒ pisał w zbiorze esejów Dziwaczne i osobliwe Mark Fisher, filozof i teoretyk kultury. W elegijnym tekście opublikowanym tydzień po jego śmierci w 2017 r. na stronie „Guardiana” Simon Reynolds stwierdził, że dla młodszych pokoleń najważniejsza była teza Fishera dotycząca prywatyzacji cierpienia psychicznego – dokonanej przez praktyki kapitalistyczne i polegającej na przekonaniu, że to jednostka ponosi pełną odpowiedzialność za stany psychoemocjonalne. W ten sposób problem dotykający milionów staje się ich własną sprawą, na którą system nie ma wpływu i za którą nie odpowiada. Dla polskich czytelników blog Fishera – o nazwie K-punk – prowadzony na początku lat dwutysięcznych nie był z pewnością tak ważnym punktem odniesienia jak dla brytyjskich odbiorców, ale jego tezy krążą i w systemie coraz bardziej drapieżnego kapitalizmu, strojącego się w szatki work-life balance, brzmią coraz mocniej.

Czytaj dalej