Wiersze wiedzą więcej
i
„Biedny poeta”, Carl Spitzweg, 1839 r.; źródło: Nowa Pinakoteka (domena publiczna)
Doznania, Przemyślenia

Wiersze wiedzą więcej

Rozmowa z Pawłem Próchniakiem
Grzegorz Przepiórka
Czyta się 18 minut

Pod powierzchnią świata oblaną LED-em smartfonów trwa ledwie uchwytna fosforescencja. Słowa, w których znajduje ona odbicie, są wolne. O tajemnicach poezji z Pawłem Próchniakiem, autorem książki Promieniowanie tła. Szkice o wierszach i czytaniu, rozmawia Grzegorz Przepiórka

Grzegorz Przepiórka: Zastanawiam się, jak mamy rozmawiać o świetle w poezji, skoro wiersze to sfera pełna niejasności. Wisława Szymborska pisała: „Tylko co to takiego poezja/ Niejedna chwiejna odpowiedź/ na to pytanie już padła/ A ja nie wiem i nie wiem i trzymam się tego/ Jak zbawiennej poręczy”. Pan wie?

Paweł Próchniak: Rozpoczynam swoją książkę stwierdzeniem, że wiersz jest miejscem tajemnicy, co można potraktować jako przypis do tego cytatu z Szymborskiej. Spotkanie z poezją jest wejściem w przestrzeń tajemnicy, a jednocześnie to spotkanie z konkretnym układem słów. I jest w tym spotkaniu coś z dreszczu. Większość ludzi w pierwszym odruchu powie – to nie dla mnie, to jest zbyt ciemne, zbyt dziwne, nie moje. Czytam wiersze od dawna i jestem przekonany, że poezja jest dla ludzi. Inna nie ma sensu. Jest głosem człowieka skierowanym do człowieka. Bywa ciemna, być może zawsze pozostaje w jakiejś mierze niezgłębiona, ale jest dla ludzi.

Czy poezja nam cokolwiek rozjaśnia?

Gombrowicz twierdził, że literatura nie jest po to, żeby rozjaśniać i ułatwiać, ale żeby utrudniać. Poezja wkracza w ciemność, mierzy się z nią. Bierze na siebie ciemność naszego świata i ciemność ludzkiego doświadczenia. Niczego nie ułatwia. Ale jednocześnie jest jak rozbłysk, który rozświetla ciemność. Niekiedy to jest iluminacja, innym razem rozpoznanie ukrytej poświaty, fosforescencji, promieniowania tła. Niekiedy w tym rozbłysku jest mocne, przenikliwe doznanie ciemności, doznanie nocy świata i doświadczenia. Tajemnica poezji polega też na tym, że nawet twórczość, która emanuje światłem, ma w swoim jądrze coś ciemnego, jakiś zwęglający się knot, który płonie dziwnym, ciemnym ogniem i ten ogień żywi się ciemnością, a jednocześnie ją rozświetla.

A może wystarczy, że poezja wytrąca, prowokuje, pobudza, zwłaszcza w epoce wzmożonego wpływu algorytmów, które nami sterują?

Tak, wiersze często zbijają z tropu, drażnią, rozdrapują rany. To jest ważne. Ale jeszcze ważniejsze wydaje mi się coś innego. Żyjemy w świecie coraz bardziej jałowym. Toniemy w pustosłowiu, w pianie podróbek. Realna przestrzeń naszego życia jest utkana z optymalizujących algorytmów i ze skryptów obsługiwanych przez boty. Jest do znudzenia pragmatyczna i rzeczowa, a przez to żałośnie miałka i mdła. Jej kod źródłowy to zestaw procedur instrumentalizujących ludzkie doświadczenie,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

* * * (Nie mamy korzeni…)
i
komiks liryczny: Joanna Łańcucka
Doznania

* * * (Nie mamy korzeni…)

Michał Domagalski

Nie mamy korzeni. Ale ludzie to nie drzewa.
Przypominamy raczej przerzucane z serwera
na serwer pliki, pliki uwolnione, pirackie pliki, geny
pozbawione więzów rodzinnych. Kopie. Obce
same sobie. Zamknięte w przestrzeniach
otwartych na beton i metal, elektronikę
i śmiech z wczorajszej mody. Czasami

przyjeżdża ktoś z daleka. Pachnie
wilgotną ziemią, recytuje sonety
Kasprowicza,

Czytaj dalej