Wziąłem z półki książkę Hobbit, czyli tam i z powrotem niejakiego Tolkiena. Nie pamiętam, kto mi ją kiedyś podarował. Może Mimbla. Mam ją już sporo lat, a jakoś nigdy do niej nie zajrzałem. Dziś rano, odkurzając półkę, zobaczyłem jej tytuł i on mnie przyciągnął. „Tam i z powrotem” – czyżby książka była o jakiejś wędrówce?
Sympatyczny ten Bilbo. Przypomina mi trochę Ryjka (choć bez chciwości).
Tylu gości naraz, no, no. Jak w Domu Mu