Włóczykij na kwarantannie #7 Włóczykij na kwarantannie #7
i
ilustracja: Igor Kubik
Doznania

Włóczykij na kwarantannie #7

Grzegorz Uzdański
Czyta się 1 minutę

Myślę o Filifionce, która bała się katastrof. Z tego, co pamiętam, kiedy burza zniszczyła jej dom, uwolniła się od lęku. Ciekawe, jak się teraz czuje.

Od kilku nocy śni mi się, że jestem na wędrówce i zgubiłem harmonijkę. Za pierwszym razem śniło mi się, że szukam koło ogniska – nie było, a potem się obudziłem. Następnej nocy szukałem pod krzewem jałowca – obudziłem się, stwierdziwszy, że harmonijki tam nie ma. Jeszcze następnej nocy przeszukałem zarośla pod dębem – też nie było, no i oczywiście obudziłem się. Mam pomysł: obok obozowiska rosły też paprocie. Wydaje mi się, że właśnie tam mogła się zawieruszyć ta harmonijka. Dziś w nocy to sprawdzę, oczywiście jeśli sen wróci.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Zastanawiam się, o co chodzi z tym snem. Tata Muminka opowiadał mi kiedyś o psychologii. Dawno temu poznał jakiegoś Dreuda, Froga czy Flipsa, nie pamiętam, i ten Flips go ponoć sporo nauczył. Słuchałem jednym uchem (myślałem wtedy, że zanosi się na deszcz), ale trochę zapamiętałem. W pewien sposób harmonijka mogłaby oznaczać mnie samego. Czy boję się, że zgubię sam siebie? W końcu jestem Włóczykijem, a kiedy siedzę w jednym miejscu, to co ze mnie za Włóczykij? Może powinienem zmienić imię. Na przykład na: Siedziak, Mieszkaniowiec albo Stefan. Nie chcę.

Cóż, pocieszam się, że nie jestem jedyny. Z sygnałów dymnych Muminka wiem, że niepokój dopada wszystkich, poza Małą Mi (ona jest wściekła). Nic, najwyraźniej musi tak być. Ugotowałem i zjadłem owsiankę, posprzątałem trochę w pokoju. Mam nadzieję, że w nocy znajdę we śnie tę harmonijkę.

Czytaj również:

Włóczykij na kwarantannie #1 Włóczykij na kwarantannie #1
i
ilustracja: Igor Kubik
Doznania

Włóczykij na kwarantannie #1

Grzegorz Uzdański

Obudziło mnie znajome swędzenie łapek. Znam je. To swędzenie mówi: zaczęła się wiosna, czas ruszać. Na wpół przebudzony, zacząłem pakować do plecaka menażkę, harmonijkę, ubrania… Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że trwa kwarantanna i żadnej wędrówki nie będzie. Wyjąłem z plecaka ubrania, menażkę i harmonijkę i położyłem się z powrotem, ale już nie zasnąłem.

Czwartą noc budzę się w ten sposób. Tak chyba mają wędrowne ptaki: dzikie gęsi, burzyki, lilobrodki… Umysł wie, że nie wolno wychodzić, ale ciało nie ma o tym pojęcia. Poranną owsiankę zjadłem prosto z menażki, a przecież mam w domu talerze. Ale potrzebowałem złudzenia wędrówki.

Czytaj dalej