Dominikanin i słynny obrońca Indian Bartolomé de Las Casas jest autorem wstrząsającego dzieła Krótka relacja o wyniszczeniu Indian wydrukowanego w 1552 r. Ten niedługi tekst został napisany do Filipa, księcia królestw Hiszpanii, z prośbą o natychmiastową interwencję w obliczu ludobójstwa i wyzysku, którego ofiarą padli Indianie z rąk Hiszpanów. W tej relacji rzucił mi się w oczy wątek ukazujący, w jaki sposób „chrześcijański Europejczyk” jawił się pierwotnym mieszkańcom Haiti i Kuby.
Otóż, na skutek obłąkańczej chciwości konkwistadorów, grabieży, zmuszania do pracy w kopalni itd.: Indianie z Haiti sądzili, że chrześcijanin to ktoś, kto fanatycznie czci złoto. Spostrzeżenie to z jednej strony wydaje się naiwne, z drugiej zaś, patrząc na dzieje konkwisty, jest zdumiewająco trafne.
Las Casas opisuje, jak wódz Indian Taino z Haiti o imieniu Hatuey miał ze sobą koszyk pełen złota i klejnotów. Postanowił ze swoimi ludźmi, że przed tym koszykiem zatańczą areytos, święty taniec, i tym sposobem przypodobają się Bogu chrześcijan, który rozkaże tymże, by więcej nie robili im już nic złego. Indianie tańczyli do upadłego, a następnie w obawie przed kolejnym mordem wyrzucili koszyk ze złotem do rzeki.
Wódz Hatuey niedługo później został pojmany i skazany na spalenie żywcem. Warto przytoczyć dialog między nim, już przywiązanym do stosu, a misjonarzem franciszkaninem szczerze próbującym uratować jego duszę poprzez nawrócenie. Mnich argumentował, że jeśli Hatuey przejdzie na chrześcijaństwo, ma szansę pójść do nieba; jeśli zaś tego nie zrobi, na pewno pójdzie do piekła. Wódz zapytał, czy w niebie jest dużo chrześcijan? Misjonarz odparł, że tak, o ile byli dobrzy w ziemskim życiu.
„W takim razie – brzmiała odpowiedź wodza – chcę iść do piekła, bo nigdy więcej nie chcę ich widzieć”.
Dodam dla formalności, że do końca XVI w. Tainowie właściwie przestali istnieć.
Jeśli podoba Ci się to, co robimy – wesprzyj nas!
Fundacja PRZEKRÓJ