Wojna jest sądem Wojna jest sądem
Przemyślenia

Wojna jest sądem

Mateusz Czerwiński
Czyta się 4 minuty
„Wojna jest sądem królów; zwycięstwa jej wyrokami”.
Antoine de Rivarol 
 

II wojna światowa setki razy inspirowała twórców. Opisy wydarzeń, relacje, początkowo dostępne jedynie w formie kronik filmowych czy żołnierskich pamiętników z czasem przedarły się do popkultury. Obok bogatego wyboru książek, powstało kilka pozycji filmowych, które osiągnęły statusy wręcz kultowe, jak chociażby Parszywa dwunastka. Kamieniami milowymi dla gatunku były jednak dwie pozycje, przy tworzeniu których uczestniczył sam Steven Spielberg: obsypany nagrodami Szeregowiec Ryan oraz 10-częściowa mini-seria Kompania braci.

Wspomniane produkcje ukazywały konflikty zbrojne w niespotykany wcześniej, realistyczny sposób – jako bezwzględne, brutalne, brudne i pozbawione nadziei. Obie przedstawiały losy jednostek rzuconych w tryby bezwzględnej machiny wojennej, skupiały się na budujących żołnierzy relacjach, poczuciu wzajemnego wsparcia, braterstwie broni. Tym właśnie próbuje zauroczyć odbiorcę gra Call of Duty: WW II, która od pierwszych minut wzbudza nieodparte wrażenie bycia częścią czegoś znacznie większego.

Jest rok 1944. Alianci, chcąc odwrócić losy wojny, decydują się na przeprowadzenie największego dotychczas desantu w historii, operacji „Overlord”. Wyjściową jego fazą jest lądowanie w Normandii. 6 czerwca ma miejsce słynny D-Day – pierwszy dzień inwazji, podczas którego w region północnej Francji przerzucono ponad 150 tysięcy żołnierzy sprzymierzonych krajów. Wśród tych, którzy lądują na piaskach Normandii jest Ronald „Red” Daniels, dziewiętnastolatek ze stanu Texas. Twój protagonista.

Jesteś żołnierzem amerykańskiej 1. Dywizji Piechoty. Wraz ze swoim oddziałem, w ciągu sześciogodzinnej rozgrywki, pokonasz szlak bojowy od wybrzeża Francji po samą III Rzeszę. Gra ma, w moim odczuciu, rozwinięty wątek psychologiczny, gdyż duży nacisk położono relacje bohatera z innymi kompanami. Na bieżąco uczestniczysz w życiu oddziału, jesteś świadkiem rozgrywających się w nim wewnętrznych konfliktów, sam również musisz budować współzależności z towarzyszami broni.

Rozgrywka należy do zróżnicowanych. Choć większość czasu przyjdzie ci poruszać się pieszo, to w trakcie gry właściwej usiądziesz za kierownicą jeepa, poprowadzisz czołg, a nawet będziesz miał okazję pilotować myśliwiec. Będziesz przemierzał szmat Starego Kontynentu, wykolejał pociągi, spotykał interesujące osobistości (m. in. członków francuskiego ruchu oporu), wyzwalał Paryż z kajdan okupanta Mimo iż sporo tu akcji rodem z najlepszych filmów wojennych, czeka cię też wiele momentów, w których najlepszym sprzymierzeńcem będzie bezwzględna cisza oraz wnikliwa analiza elementów otoczenia.

Gra jest brutalna, szybka i pozbawiona poprawności politycznej. Nie unika odniesień do rasizmu czy antysemityzmu, które objawiły się wówczas w pełnej krasie, usprawiedliwiane ideologią panującą III Rzeszy (i nie tylko). W niemieckiej miejscowości Berga natrafisz na zespół obozowy, będący częścią większego kompleksu zagłady – Buchenwald. Już opuszczony, dogorywający, ale tlący się jeszcze pomnik ludzkiego okrucieństwa. Gnijące zwłoki pośród drewnianych prycz, baraków i zasiek mocno zapisują się w pamięci. Mijając szubienice, miejsca rozstrzelań, egzekucji, trudno pogodzić się z  bestialstwem, do jakiego zdolny okazał się człowiek.

Call of Duty: WWII to powrót do realiów, które ostatnio przeżywają regres w świecie wirtualnej rozgrywki. To przygoda, starająca się ukazać resztkę człowieczeństwa w nieludzkich czasach. Warto ją przeżyć.

Czytaj również:

Humor z zeszytów greckich Humor z zeszytów greckich
i
Giuseppe Maria Crespi, „The Wedding at Cana”, 1686 r., Wirt D. Walker Fund (domena publiczna)
Dobra strawa

Humor z zeszytów greckich

Łukasz Modelski

Wytrawne wino to w wielu językach wino „suche”. Dania ostre są „hot”, czyli gorące, rybę skrapiamy cytryną, powolnych nazywamy flegmatycznymi, a gwałtownych – cholerykami. Te przekonania, nazwy i obyczaje zawdzięczamy greckim dietetykom, którzy definiując właściwości pokarmów, ustalili kulturowe kody.

Piąte i czwarte stulecie przed Chrystusem było w Grecji okresem szczególnego intelektualnego fermentu i myślowym skokiem w nowoczesność. Podczas gdy jońscy filozofowie przyrody mieli nadzieję na odkrycie uniwersalnej zasady rządzącej rzeczywistością dzięki obserwacji świata zmysłowego, Sokrates – uznając te poszukiwania za jałowe – skoncentrował się na badaniu ludzkiej duszy (psyche). Niemal równolatkiem Ateńczyka był Demokryt, pochodzący z niezbyt wówczas popularnej trackiej Abdery. Według niego świat składał się z niepodzielnych atomów, a struktura przedmiotów oraz ich cechy – w tym smak – miały zależeć od ich kształtu i ułożenia. Słodycz na przykład zapewniały atomy gładkie, gorycz zaś chropawe. Niezależnie od słuszności ich teorii wiedza wynikała już z rozumowania, a nie doświadczenia, co stanowiło zapowiedź nowych czasów.

Czytaj dalej