Wrota piekieł
i
fot. Michał Szlaga / Wyobraźnia℠
Przemyślenia

Wrota piekieł

Czyli 1237 zdjęć
Stach Szabłowski
Czyta się 15 minut

U schyłku zimnej wojny tytułowa bohaterka książki fotograficznej Michała Szlagi Brama była najważniejszą bramą w Polsce, może nawet w całej Europie Wschodniej. Mogła stać się łukiem triumfalnym, ale skończyła jako wrota do krainy resentymentów, niespełnionych nadziei, zbiorowego kaca i symboli, które przypominają zombi: wyglądają jak żywe, ale tak naprawdę są już martwe. 

Mowa o bramie nr 2 do Stoczni Gdańskiej, tej, która w roku 1980 widniała na pierwszych stronach gazet całego świata, a po roku 1989 miała stać się symbolem zwycięstwa demokracji nad autorytaryzmem. 

Gdyby na tym skończyć jej historię, byłaby to świetna opowieść o triumfie zwykłych ludzi połączonych niezwykłą solidarnością. 

Michał Szlaga nie zajmuje się jednak dziejami upadku komunizmu. Swoją opowieść zaczyna na początku XXI w. Komunizm jest dawno obalony. Teraz – o, ironio – Stocznia Gdańska, która miała być symbolem jego upadku, sama upada i to tak dokumentnie, że zostaje z niej właściwie tylko brama. Rzecz w tym, że w odróżnieniu od stoczni, prowadzącej do niej bramy łatwo zamknąć się nie da. I o tym opowiada książka Michała Szlagi, która mogłaby posłużyć za fotograficzne epitafium dla III RP.

***

Proces przemiany bramy nr 2 w symbol rozpoczął się w 1970 r. Prowadziła wówczas do Stoczni Gdańskiej im. Lenina, kompleksu przemysłowego, który powstał z połączenia i rozbudowy zakładów pochodzących jeszcze z czasów pruskich, stając się jednym z największych miejsc pracy w PRL. 

Stocznia rozciągała się na obszarze blisko 100 ha i w najlepszych czasach zatrudniała 18 tys. osób. Położona na lewym brzegu Martwej Wisły, w pobliżu historycznego śródmieścia Gdańska, była czymś w rodzaju miasta w mieście. Prowadziło do niego pięć bram, jednak najwięcej pracowników przekraczało codziennie tę z numerem 2. 

16 grudnia 1970 r. polała się przed nią krew. W Stoczni Gdańskiej trwał strajk; zakład otoczony był przez wojsko, które ostrzelało wychodzących pracowników. Wielu stoczniowców zostało rannych, dwóch zginęło. W czasie wydarzeń Grudnia’70 na Wybrzeżu śmierć poniosło kilkadziesiąt osób. Najwięcej zabitych padło w Gdyni, ale to plac przed bramą nr 2 stał się głównym miejscem upamiętnienia tragedii. Już w latach 70. społeczność zakładu

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Strajk ‘88, czyli migawki z utopii – rozmowa z prof. socjologii Beatą Kowalską
i
Nowa Huta, zdjęcie: centralniak/Flickr (CC BY 2.0)
Przemyślenia

Strajk ‘88, czyli migawki z utopii – rozmowa z prof. socjologii Beatą Kowalską

Aleksandra Lipczak

Solidarność wielką i solidarność małą. Czy ta pierwsza byłaby możliwa bez tej drugiej i która jest dziś nam bardziej potrzebna? Z socjolożką Beatą Kowalską, jedną z autorek projektu o strajku w Nowej Hucie 1988 r., rozmawia Aleksandra Lipczak

Aleksandra Lipczak: Czy w Nowej Hucie lat 80. znaleźliście utopię? Taki tytuł nosi wasza książka: Nowa Huta 1988 – migawki z utopii.

Czytaj dalej