Turkot. Dtttrrrrr. I znowu. Nieważne, czy rano, czy w nocy. Dźwięk plastikowych kółek zaczyna ci towarzyszyć, nawet jeśli nikt w pobliżu jakimś cudem nie ciągnie za sobą walizki. Słyszysz go w swojej głowie, także zamykając się w szczelnych czterech ścianach. Szczelnych, bo drewniane okiennice nic nie dają.
Do tego trzask bitego szkła, krzyki, gwizdy i niosący się śmiech. Dobrze, że nie słychać, jak łamane są kości, bo pod oknami biją się często.
Najgorsze jest jednak to, że wszyscy nimi jesteśmy. Wszyscy, bez wyjątków, bywamy turystami.
*
María i José nie mogą wyspać się od dwóch lat. Próbowali już wszystkiego: medytacji, jogi, reików czyli oczyszczania swoich czakr, stawania na głowie. Specjalne opaski na oczy imitujące kota? Zatyczki do uszu? – Mierda – rzuca Jose. – Nie możemy się stąd wyprowadzić, bo gdzie? Nawet ceny mieszkań przez nich podskoczyły. I to kilkukrotnie. A tutaj wciąż płacimy czynsz sprzed lat, niecałe pięćset euro, trudno nam zrezygnować.
Mieszkanie przy calle Unio z widokiem na La Ramblę, które wynajmują od 2013 r. ma prawie pięćdziesiąt metrów: dwa pokoje, kuchnię i łazienkę. Kolorowe mozaiki,