Kto spośród mieszkańców Ciechanowa odgadłby, że pewien uczeń miejscowej jesziwy, czyli szkoły talmudycznej, zostanie kiedyś wybitnym rzeźbiarzem?
A jednak znalazł się ktoś taki! Doktor Franciszek Rajkowski, lekarz i nadzwyczaj aktywny lokalnie społecznik. Przyczynił się m.in. do powstania Ciechanowskiej Straży Ogniowej, był pierwszym prezesem tamtejszego Towarzystwa Wzajemnego Kredytu, założycielem szkoły rolniczej w pobliskim Sokołówku, a także gościł we własnym domu oddział Towarzystwa Kultury Polskiej i Domu Ludowego.
Dzisiaj w Ciechanowie jest ulica jego imienia, corocznie w hołdzie jego pamięci przyznaje się nagrodę dla zasłużonych ciechanowian. Ale – co dla nas najważniejsze – doktor Rajkowski był też dobrym duchem młodych utalentowanych artystów. Najpierw znalazł i wyciągnął z biedy niejakiego Bolka Biegalskiego, sierotę z chłopskiej rodziny, urodzonego w Koziczynie pod Ciechanowem, znanego później jako Bolesław Biegas. Innym razem natrafił na strugającego w drewnie studenta tutejszej szkoły talmudycznej, być może przyszłego rabina, Henryka Kunę.
Wbrew Dekalogowi
Henryk urodził się w listopadzie 1879 r. w rodzinie żydowskich ortodoksów. Jego przodkowie byli cadykami i rabinami, niemal całkowicie odciętymi od toczącego się obok życia i kultury swoich sąsiadów. Od najwcześniejsze
go dzieciństwa zgodnie z tradycją on także przeznaczony był do tej roli. Młody Henryk nie znał literatury innej niż talmudyczna,