Wypuszczanie ryby Wypuszczanie ryby
Przemyślenia

Wypuszczanie ryby

Julia Fiedorczuk
Czyta się 7 minut

Gadałyśmy kiedyś z niemiecką poetką, Anją Utler, o zakłopotaniu pojawiającym się, kiedy przychodzi nam wyjawić nowo poznanej osobie, co robimy w naszym życiu zawodowym. W minionym świecie, w którym obie dużo podróżowałyśmy, zdarzało nam się wdawać w rozmowy z przypadkowymi współpasażerami takiego czy innego środka transportu i często było miło – aż do momentu, kiedy padało pytanie o cel podróży.

„Służbowo czy prywatnie?”. Tu pojawiała się pierwsza zagwozdka, bo do której kategorii przyporządkować wyjazd na festiwal literacki, który czasem płaci jakieś honorarium, a czasem tylko zwraca koszty podróży? „Jedno i drugie” – odpowiadałam wymijająco. „Czym się pani zajmuje?” „What do you do?” – tego pytania obawiałyśmy najbardziej. Odpowiadałam: „Piszę”. Bardziej ciekawski rozmówca przechodził jednak do następnego kroku: „Co pani pisze, jeśli można spytać?” Ponieważ trudno mi kłamać, przeważnie odpowiadałam: „Różne rzeczy, prozę,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Serce karczocha Serce karczocha
Przemyślenia

Serce karczocha

Julia Fiedorczuk

Karczoch, coś pięknego. Kwiat przypominający nieco łuskowca, zielony albo fioletowy, twardy na zewnątrz, w środku miękki i włochaty, o trudnym do opisania smaku. Italo Calvino najlepszą powieść porównywał właśnie do karczocha – ze względu na pożądaną w dziele literackim wielość warstw, do których dociera się przy kolejnych lekturach. Jeanette Winterson opisywała jedzenie karczocha jako czynność silnie zmysłową. Cieszę się, że istnieją te pancerne kwiaty – bo przecież mogłyby nie istnieć. Ostatecznie jakie jest prawdopodobieństwo, że w procesie ewolucji dojdzie do powstania tego, a nie innego kształtu?

W wierszu pt. My species (ang. „Mój gatunek”) Jane Hirshfield, którą kilkakrotnie już na tych łamach przywoływałam, celebruje jeszcze jedną właściwość fioletowego karczocha: gotowany we własnym sosie, coraz ciemniejszym i coraz bardziej gorzkim, karczoch stopniowo mięknie i nabiera cierpkiej, lekko orzechowej słodyczy. Przytaczam fragment w oryginale:

Czytaj dalej