Na przełomie lat 20. i 30. XX w. dynamicznie rozwijające się miasta i równie dynamicznie rozwijające się kino spotkały się na chwilę pod szyldem tzw. symfonii miejskich. Filmowcy pokroju Waltera Ruttmanna czy Dzigi Wiertowa chwycili wówczas za kamery celem uchwycenia na gorąco rytmu, w jakim pulsuje metropolia. Nakręcone przez nich awangardowe dokumenty – Berlin: Symfonia wielkiego miasta (1927 r.) czy Człowiek z kamerą filmową (1929 r.) – stanowiły dynamiczną pocztówkę chwytającą Zeitgeist. I stanowią ją do dziś. Tymczasem, w ciągu niemal 100 lat, jakie upłynęły od czasów symfonii miejskich, kino i miasta zdynamizowały się jeszcze bardziej – ale też spowszedniały. Przy okazji przybyło innych środków przekazu, innych mediów. Mimo to miasto i jego arterie wciąż pozostają kluczowym węzłem komunikacyjnym, swoistym fizycznym hardware’em wobec internetowego, bezcielesnego software’u. Przypomina o tym 21 x Nowy Jork, dokument będący symfonią miejską na dzisiejsze czasy.
Film Piotra Stasika ładnie zresztą przegląda się w 7-minutowym Manhatta (1921 r.) Charlesa Sheelera i Paula Stranda, uznawanym za prekursora „symfonicznego” gatunku. Podobnie jak Sheeler i Strand Stasik kieruje przecież swój obiektyw na Nowy Jork. W filmie Amerykanów obrazy miasta przeplatane były fragmentami pism Walta Whitmana, u Polaka komentarz tworzą natomiast strzępy wypowiedzi bohaterów układające się w poetycki strumień świadomości. Znamienna zmiana perspektywy. Manhatta stanowił pean na cześć miasta, nowojorskie ulice oglądaliśmy w nim z uprzywilejowanej, „obiektywnej” perspektywy, „czytaliśmy” je przez pryzmat słów poety przyglądającego się gwałtownemu rozwojowi Stanów Zjednoczonych. Tymczasem już sam tytuł filmu Piotra Stasika sugeruje fragmentaryczność spojrzenia. Stasik – nie-Amerykanin, obcy – patrzy z parteru, nawet niżej: z poziomu podziemi metra. Jego kamera jest blisko ludzi, a ich głosy układają się w wielokształtną, wielojęzyczną narrację. I jeśli z tego gąszczu wyłania się jakaś myśl przewodnia, jakiś punkt wspólny, to daleko mu do podniosłego, afirmacyjnego tonu sprzed prawie 100 lat.