Wystawa okładek „Przekroju” w Klubie Komediowym Wystawa okładek „Przekroju” w Klubie Komediowym
i
Profesor Filutek z Filusiem na wystawie okładek „Przekroju” w Klubie Komediowym – kolaż
Doznania

Wystawa okładek „Przekroju” w Klubie Komediowym

Przekrój
Czyta się 2 minuty

Dowcipne, zaskakujące, mądre i piękne – właśnie takie okładki „Przekroju” możecie zobaczyć na wystawie w warszawskim Klubie Komediowym, otwartej z okazji 80. urodzin pisma. Zapraszamy!

Czego to na okładkach „Przekroju” nie było! Fruwające psy, uśmiechnięte wieloryby, górale i oracze, Picasso i da Vinci, kolaże, parodie, piękne kobiety i przodownicy pracy, o których urodzie trudno rozstrzygać. Oraz koty – i to w czasach, kiedy jeszcze nikomu nie śniło się o internecie.

Przez osiem dekad „Przekrojowych” okładek powstało ponad 3600. Zawsze były wydarzeniem, omawianym nieraz przez cały tydzień aż do kolejnego numeru. Najwięcej – około pół tysiąca – stworzył ich Wojciech Plewiński, wybitny fotograf, autor m.in. znanej okładki z psem w powietrzu – a także zdjęcia z obecnej na wystawie okładki-kolażu, na której stojący na brzegu wędkarz patrzy na kąpiące się damy i zastanawia się: „W wodzie głowa przy głowie. Ciekawe, czy ja co złowię”. Okładka ta zdobiła numer z 9 lipca 1961 roku, w którym – poza informacją o śmierci Hemingwaya – opublikowane zostały m.in. wyniki konkursu dla czytelników na imię dla kota. Dodatkową nagrodą w konkursie był kot syjamski – w numerze można zobaczyć zdjęcie szczęśliwego laureata z Radomska.

A skoro (znowu!) o kotach mowa, to na nie również możecie się napatrzeć na naszej urodzinowej wystawie. Z kocich okładek słynął Daniel Mróz ‒ wybitny grafik, związany z „Przekrojem” przez kilka dekad, i wielki miłośnik zwierząt, o którym możecie przeczytać w tekście Idy Świerkockiej.

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Wszystkie okładki – od pierwszej do tej, którą możecie zobaczyć na wydanym kilka miesięcy temu roczniku – opatrzone są charakterystyczną, nigdy niezmienioną, „przekrojoną” winietą autorstwa Janusza Marii Brzeskiego, twórcy wielu okładek, w tym tej do pierwszego numeru „Przekroju” z 15 kwietnia 1945 roku – kolażu, na którym zwycięski czołg spycha z kuli ziemskiej pruską pikielhaubę (wojskowy hełm ze szpikulcem), zapowiadając w ten sposób koniec wojny.

Jednak polityka rzadko później gościła na okładkach „Przekroju”. Nie była warta tego, by zajmować tak znaczące miejsce. Ważniejsze były sztuka, natura, urywki codzienności.

I być może właśnie dzięki tej nieobecności polityki okładki „Przekroju” zawsze stanowiły wyjątkowo celny komentarz do współczesnych sobie czasów. Dowcipne i błyskotliwe – były puszczeniem oka do czytelnika. W czasach socrealistycznej szarości wnosiły trochę zabawy, zachwytu nad światem i żartu.

To nie zmieniło się do czasów współczesnych. Na okładkach z ostatnich lat znajdziecie ten sam humor i podobnie utalentowanych twórców, m.in. Marka Raczkowskiego oraz Igora Kubika, także obecnych (nie ciałem, ale okładką!) na wystawie.

Zapraszamy!

Foyer Klubu Komediowego,
ul. Nowowiejska 1, Warszawa
Wystawa otwarta przed spektaklami Klubu Komediowego, wstęp wolny z biletem na spektakl.

Czytaj również:

Przez wszystkie przypadki Przez wszystkie przypadki
i
Okładka z archiwum, nr 855/1961 r.
Doznania

Przez wszystkie przypadki

80. urodziny „Przekroju”
Ida Świerkocka

Jeśli w życiu Wojciecha Plewińskiego są bóstwa, które należy czcić, to należą do nich fotografia i przypadek. Im obu „Przekrój” zawdzięcza jedną z najsubtelniejszych okładek w historii polskiej prasy.

„Idę akurat plażą na Helu. Nagle widzę jakiś czarny materiał fruwający w powietrzu. Podchodzę. Niezidentyfikowany obiekt spada i okazuje się psem. Czarnym pudlem – opowiada mi fotograf o tamtym spotkaniu sprzed 60 lat. – Siada przy swojej pani i nie zamierza już się ruszać. »Wolałby pan, żeby podskakiwał?« – pyta, widząc moją minę, jego towarzyszka. »Tak, poproszę«. Dziewczyna pokazuje mu więc ręką, co ma robić, a ten działa jak na komendę i przez kilkanaście minut skacze bez ustanku”.

Czytaj dalej