Z historii literatury bitycznej
i
rys. Daniel Mróz, archiwum Przekroju, nr 1514/1974
Sztuka + Opowieści, Opowieści

Z historii literatury bitycznej

Stanisław Lem
Czyta się 6 minut

Ponieważ Stanisław Lem przewidział wszystko, zawczasu napisał również historię literatury tworzonej przez komputery. A przynajmniej teoretyczny i historyczny wstęp do takiego dzieła. Wyjaśnia w nim między innymi zasady słowotwórstwa, finezyjnie wykorzystywane przez sztuczną inteligencję (a w tej materii maszynom dorównują tylko autorzy krzyżówek „Przekroju”).

Craeve, Gulbransson i Fradkin, zaliczani do twórców, więc „ojców” bitystyki, rozumieli pod „monoetyką” fazę bityzmu najwcześniejszą. (Nazwa pochodzi od „monos” — pojedynczy — i „poesis” — twórczość). Powstanie swe zawdzięczała monoetyka wdrażaniu maszynom reguł słowotwórstwa. Zestrój tych reguł stanowi bowiem o tym, co niegdyś zwano potocznie „duchem” danego języka.

Język, działający realnie, a powstały historycznie, reguł słowotwórczych używa z bardzo mocnym ograniczeniem, z czego jednak posługujący się nim na ogół wcale nie zdają sobie sprawy. Trzeba było dopiero maszyn, którym restrykcja słowotwórczości p r a k t y c z n a była doskonale nieznana, abyśmy uzyskali wgląd w te wszystkie szanse, jakie mowa, ewoluując, pomija. W sprawę wprowadzi najprościej garść przykładów, zaczerpniętych z drugiego tomu naszej „Historii”, głównie z rozdziałów Paraleksyka, Semautyka i Semolalia.

a) Maszyny mogą używać wyrażeń istniejących w języku, wyznaczając inaczej ich sensy, niż to przyjęto: „droga — [kosztowna ulica]”; „warchlak — [pijane prosię]”; „koniec — [centaur na posyłki]”; „nagolennik — [święty wasal turecki]”; „ortograf — [książę prostak]”; „sarkofag — [mięsożernik]”; „osłupienie — [aria przed osłem]”; „liczykrupa — [pediatra]”.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

b) Maszyny tworzą też neologizmy w tak zwanych osiach semantycznych, a przykłady takiej kreacji wybieramy umyślnie w ten sposób, żeby udzielanie szczegółowych wyjaśnień typu słownikowego nie zawsze było konieczne:

„sędziwka — ździerlatka — wróżbita [czytaj: w róż bita] — kładka — suwnica”;

„glistonosz — dżdżowinista — [ptak, karmiący pisklęta]”;

„wzębajło — skopek — broczymorda”;

„rachuś — liczydlę — cyfrant [komputer]”;

„wiśka — [kolejka linowa]”;

„grobowskaz — [memento mori]”;

„pysznia — [raj]”;

„drwaleń — [ryba piła]”; itp.

Efekt komiczny jest oczywiście niezamierzony. Idzie też o przykłady elementarne, którym jest jednak właściwa ta osobliwość bityczna, która trwa — choć znacznie trudniej dostrzegalna! — także w późniejszych stadiach rozwoju. Rzecz cała w tym, iż dla nas jest świat realny, dla maszyn natomiast — jest j ę z y k rzeczywistością pierwszą i podstawową. Komputer, któremu obce jeszcze były kategorie, jakie językowi ku l t u r a narzuca, „uważał”, iż „stara prostytutka” to tyle samo, co „sędziwka”, „ździerlatka” itd. Stąd też typowe kontaminacje („koniec” jest podręcznikowo klasycznym już przykładem powstawania zbitki znaczeń i morfologicznych wyglądów: tu bowiem schodzą się „koń”, „goniec” i wchodzący jako sprzęgło z regionu semantycznego „centaur” — albowiem, skoro koń nie może być posłańcem, będzie nim pół koń, pół człowiek).

Komputer na tym — lingwistycznie bardzo niskim — szczeblu rozwoju nie zna ograniczeń w produkcji słowotwórczej, i właściwa strategii maszynowego myślenia oszczędność wyrazu, która powołała później do bytu nieliniową dedukcję i „gwiazdowymi” zwane pojęcia terafizyki, tutaj przejawia się jako „proporcja” równouprawnienia określeń w języku zasiedziałych, niczym „słowo” bądź „dosłowny” z takimi, jak „słowianek” (wiersz), „słowiskacz” (grafoman), „słodziej” (plagiator), „słówniarz” (ordynus) itp. Dla tych samych przyczyn proponuje generator leksykalny, aby „psilnik” oznaczał zaprzęg eskimoski, a „dyskoból” — cierpienie atlety, wywołane wypadnięciem dysku kręgowego.

Przytoczone utwory jednowyrazowe, zwane dawniej monoetami, po części wywołała niedoskonałość zaprogramowań, a po części rozmysł programistów, których interesowała „słowotwórcza rozprężność” maszyn; wypada jednak zauważyć, iż wiele takich neologizmów tylko pozornie jest maszynowej proweniencji. Nie mamy np. pewności, czy w samej rzeczy ochrzcił „rządy zupaków” — „chochlokracją” — jakiś komputer, czy też był to koncept humorysty-człowieka.

Monoetyka jest dziedziną ważną, ponieważ wykrywamy w niej kreacyjne rysy maszyn, w fazach następnych ginące z pola widzenia. Jest to przedproże bitystyki czy wręcz jej przedszkole; wytwórczość ta działa uspokajająco na niejednego adepta, który, przygotowany na zetknięcie z tekstami zwęźlonymi do niezrozumialstwa, odkrywa z ulgą wytwory tak niewinne i zabawne. Lecz nie na długo starczy tej satysfakcji! Nieintencjonalny komizm powstaje skutkiem kolidowania kategorii, które mamy za trwale rozłączne; wzmocnienie programów regułami kategorialnymi przenosi nas w następny obszar bitystyki (przez pewnych badaczy nazywany jednak nadal prebitystyką), w którym maszyny poczynają „demaskować” nasz język — tropiąc w nim obroty mowy, będące skutkiem cielesnej budowy człowieka.

Tak na przykład pojęcia „wywyższenia” i „poniżenia” pochodzą — podług maszynowej, a nie naszej interpretacji! — stąd, że każdy organizm żywy, a więc i człowiek, musi aktywnym wysiłkiem mięśniowym przeciwdziałać ciążeniu powszechnemu.

Tak to ciało okazuje się członem, poprzez który gradient grawitacyjny odciska się w naszym języku.

Stanisław Lem, „Wielkość urojona”, wyd. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2024.

Fragment zbioru esejów Stanisław Lema Wielkość urojona, wyd. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2024.

Czytaj również:

Chory komputer
i
„Seated Woman with Blog”, Mike Licht według Picassa, NotionsCapital/Flickr (CC BY 2.0)
Doznania, Sztuka + Opowieści

Chory komputer

Stanisław Lem

Komputer był chory i leżał w łóżeczku
I przyszedł pan doktor, postukał po wieczku.
„Ach, co ci brakuje, co trapi, mów zaraz
Czy niskie napięcie ci sprawia ambaras,
Czy masz na awarię lub zapaść dowody,
Czy wszystkie pracują, jak trzeba, obwody?”

A kiedy komputer i słowa nie powie

Czytaj dalej