Tommi Parrish urodziła się w Melbourne w 1989 r. jako Kate. Jest osobą transgenderową i w odniesieniu do siebie używa liczby mnogiej, ale akceptuje też zaimek ona. Od kilku lat mieszka i tworzy w Montrealu. Kłamstwo. I jak to robimy jest jej debiutancką powieścią graficzną. Fabuła ma szkatułkową formę. Przypadkowe spotkanie dwójki dawnych przyjaciół staje się katalizatorem ich emocji i skrywanych pragnień, co prowadzi do swoistej spowiedzi. Wątkiem pobocznym jest lektura książki obrazkowej o problemach miłosno- egzystencjalnych striptizerki. Obie historie zostały tutaj narysowane w odmiennych stylistykach. Główny watek jest barwny i malarski, poboczny – czarno-biały i minimalistyczny. Łączy je jednak sposób pokazywania ludzkich postaci.
Bohaterowie komiksu Parrish są golemowaci. Wielkie, zwaliste sylwetki z zaburzoną anatomią wydają się bardziej awatarami niż żywymi ludźmi. Trudno doszukać się w nich dystynktywnych cech płciowych. Kategorie estetyczne, takie jak piękno czy brzydota, nie obowiązują w ich przypadku. Na poziomie fizycznym bohaterowie zdają się funkcjonować w oderwaniu od ludzkich norm, jakby pochodzili z innego wymiaru. Dymorfizm płciowy nie jest jednak kompletnie zatarty dzięki fryzurom czy sposobowi mówienia. Taki styl przedstawienia bohaterów daje bardzo ciekawy efekt. Wygląd traci na znaczeniu, ważniejsze staje się to, co dana postać przeżyła i jak się zachowuje. To zaciera granicę między mężczyzną a kobietą nie tylko biologicznie, ale także społecznie i seksualnie. Wizualna unifikacja fizyczności zostaje wzmocniona przez Parrish biografiami postaci.
Autorka konsekwentnie buduje sytuację, która zapewnia bohaterom możliwość wypowiedzenia swojej prawdy: spotkanie po latach dwójki dawnych przyjaciół, alkohol, rozmowy do późna. Więcej wiadomo o kobiecie. Jest kasjerką w supermarkecie, kiedyś sporo imprezowała, ciągle gra w zespole, to biseksualistka. Mężczyzna jest nie tylko dużo bardziej tajemniczy. To, co o nim wiemy, wydaje się z czasem po prostu ciągiem kłamstw. Tim trochę pozuje, bardziej wydaje się zakłamany. Nie chce przyznać się przed sobą do tego, kim jest i co go kręci. Wiarygodność traci już na samym początku opowieści, a kolejne wydarzenia tylko potwierdzają jego zakłamanie. Świat i postaci wykreowane przez Parrish nie są jednak jednoznaczne. Kłamstwo. I jak to robimy prowadzi grę z czytelnikiem, z jego przyzwyczajeniami w sposobie, w jaki interpretuje relacje i zachowania ludzkie, z jego rozumieniem i postrzeganiem płci. Do pewnego stopnia komiks ten można traktować jako swoiste kompendium wiedzy o różnych technikach okłamywania i o sposobach radzenia sobie z prawdą dotyczącą zarówno nas, jak i innych.
Tę ciągłą grę pomiędzy prawdą a fałszem bardzo dobrze uwypukla historia zawarta w czarno-białej książce, którą czyta główna bohaterka. Ten swoisty pamiętnik z ilustracjami pokazuje nawiązywanie relacji intymnej od trudnego początku, przez chwilę złudnej nadziei, po smutny koniec. Parrish używa kulturowych kalek i kodów znanych choćby z bajki o Kopciuszku i filmu Pretty Woman, żeby uwieść czytelnika, pokazując mu drogę, która okaże się ślepą uliczką. Bohaterowie dramatu skrywają tajemnice, a z odrywanych fragmentów ich biografii nie da się ułożyć spójnej całości. Oboje pragną bliskości i zaufania, ale jednocześnie nie są szczerzy, traktują siebie instrumentalnie. Bardzo łatwo przechodzą od nadziei na możliwą zmianę do pogardy, która każe wrócić do punktu wyjścia. Zupełnie jakby ona była Danaidą, a on Syzyfem. Bezsens ich działań podkreśla czerń i biel rysunków, które są wręcz odarte z barw, a przez to symbolicznie pozbawione nadziei i złudzeń. Celem Parrish wydaje się też pokazanie strachu przed bliskością i drugą osobą.