Zapiski z nieprzestworzy Zapiski z nieprzestworzy
Przemyślenia

Zapiski z nieprzestworzy

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 1 minutę

W setną rocznicę urodzin Stanisława Lema Wydawnictwo Humbug przygotowało niezwykłą gratkę: niepublikowane dotąd zapiski wielkiego pisarza, najintymniejsze i niezwykle lapidarne, coś na wzór sensacyjnego Kronosa Witolda Gombrowicza.

Podobnie jak w przypadku sekretnego dziennika autora Ferdydurke, lektura większości stron Dzienników niegwiazdowych jest zupełnie bezużyteczna. Wszystko ma zbliżoną do siebie formułę, przykładowo: „1 kwietnia 1978. Siedzę. Myślę. Lektura X (beztalencie). Obiad z K. Zjadłem bigos. Boli mnie noga. Ciekawy artykuł w New Scientist. Myję zęby; idę spać”. I tak dalej.

Warto jednak rzucić okiem na ostatnią część tej książki, są to już bowiem stronice wypełnione literaturą wyznaniową najwyższej próby. Okazuje się, że Lem nigdy nie chciał zostać pisarzem science-fiction; został do tego zmuszony przez zagadkowego kolegę-mizantropa, nazywanego w dzienniku XYZ, który posiadał na pisarza jakiegoś politycznego haka. Ów XYZ, jak wynika z tekstu (niekiedy określany równie tajemniczo Mr. Jones), mógł być czymś w rodzaju robota. Lem opisał nawet, jak to raz, podczas napadu furii wywołanej twórczą niemocą, chwycił za łopatę i przywalił nią w prześladowczą facjatę XYZ, lecz ten ani trochę nie padł martwy: jedynie coś zabrzęczało.

Czy zatem wielka kariera naszego pisarza miałaby być skutkiem nacisków bezczelnej maszyny? Jest to jedno z najważniejszych pytań, przed jakimi stoją dzisiejsze nauki o literaturze.

Czytaj również:

Żarłonomia Żarłonomia
Przemyślenia

Żarłonomia

Tomasz Wiśniewski

Jak zapewne państwo się domyślacie, w zawodzie krytyka literackiego obowiązuje pewna podstawowa reguła: zawsze musimy rzecz doczytać do końca.

Natomiast przypadek recenzji książki kulinarnej jest nieco bardziej złożony: jeśli chcemy wydać sprawiedliwą ocenę zawartości takiej książki, powinniśmy skrupulatnie sprawdzić każdy z zawartych w niej przepisów.

Czytaj dalej