Żarłonomia Żarłonomia
Przemyślenia

Żarłonomia

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 1 minutę

Jak zapewne państwo się domyślacie, w zawodzie krytyka literackiego obowiązuje pewna podstawowa reguła: zawsze musimy rzecz doczytać do końca.

Natomiast przypadek recenzji książki kulinarnej jest nieco bardziej złożony: jeśli chcemy wydać sprawiedliwą ocenę zawartości takiej książki, powinniśmy skrupulatnie sprawdzić każdy z zawartych w niej przepisów.

Cóż więc znajdziemy na kartach "Żarłonomii" Walerego Boruty, nowego na rynku, tajemniczego autora? Na pozór pierwsze stronice wyglądają niewinnie; wydaje się, że to kolejna z tych publikacji, którym moglibyśmy łaskawie ofiarować 5/10 w skali wyrafinowania.

Przyznaję, że z pewnym znużeniem, niczego nie podejrzewając, zabrałem się za realizację pierwszego przepisu na coś, co Boruta nazwał "Niespodzianką nr 23". Przepis wygląda następująco: zagotować litr wody, przelać do szklanego naczynia, ostudzić dwudziestoma dmuchnięciami i włożyć do zamrażalnika. Wyciągnąć po dwóch godzinach i rzucić zamrożoną bryłą przez okno. Na koniec zmieść szczątki, znów zagotować, gorące wypić.

Doprawdy trudno uwierzyć, że przez przypadek trafiłem swoją bryłę w przechodzącego ulicą funkcjonariusza policji.

Łatwo pojąć, że mamy tutaj do czynienia z demoniczną księgą, zawierającą serię formuł magicznych, które prowadzą do strasznego nieszczęścia – czyli do rzucenia klątwy na samego siebie.

Jest to naprawdę okrutny żart wydawniczy.

Piszę na szybko tę notatkę z jednego z zakładów karnych, aby przestrzec czytelników przed lekturą tych piekielnych stronic, i apeluję do władz kościelnych o natychmiastowe bojkotowanie dalszej działalności Wydawnictwa Mefisto.

Czytaj również:

Stoicki niepokój Stoicki niepokój
i
Kyliks z wizerunkiem Apolla, Muzeum Archeologiczne w Delfach, źródło: Wikimedia Commons
Pogoda ducha

Stoicki niepokój

Adam Aduszkiewicz

Według Marka Aureliusza sztuka życia bardziej przypomina zapasy niż taniec. Czy można się zatem dziwić, że osiągnięcie słynnego stoickiego spokoju nie jest zadaniem łatwym?

Przy wejściu do świątyni Apolla w Delfach ‒ może na kolumnie, a może na drzwiach, nikt tego już dziś na pewno nie wie ‒ widniało znane wezwanie: „Poznaj samego siebie”. Maksyma ta intrygowała już starożytnych. Jeden z siedmiu mędrców, filozof, matematyk i astronom Tales z Miletu, na pytanie, co jest w życiu naprawdę trudne, odpowiada: poznać samego siebie. Autor przypisywanego Platonowi dialogu Alkibiades pisze z kolei: „Czy więc owo »Poznaj samego siebie« to jest łatwa sprawa i ten, kto umieścił to zdanie w świątyni boga Pytyjskiego, był jakimś prostakiem, czy też raczej trudna i nie dla każdego?”. Sam Platon zaś w Charmidesie stwierdza: „Ja po prostu uważam, że to jest rozwaga: znać siebie samego”.

Czytaj dalej