Ze znaczkiem na płaszczyku Ze znaczkiem na płaszczyku
i
Listonosz z dzieckiem w worku pocztowym, fotograf nieznany, ca. 1900/Flickr
Opowieści

Ze znaczkiem na płaszczyku

Jakub Mejer
Czyta się 5 minut

Niedużo ponad 100 lat temu amerykańska poczta doszła do wniosku, że nie można przesyłać dzieci paczkami. Nawet do ukochanej babci…

„Dzieci z pewnością nie można zaliczyć do kategorii niegroźnych żywych zwierząt niepotrzebujących wody i pożywienia w trakcie transportu” – stwierdził ponad 100 lat temu, 12 czerwca 1920 r., wicenaczelnik amerykańskiej poczty John C. Koons, a dwa dni później tę wypowiedź powtórzyły dzienniki w całym kraju. Jego słowa były odpowiedzią na pytanie, jakie pojawiło się przy okazji dwóch prób wysyłki dzieci za pomocą paczek pocztowych.

Dziś nawet rozważanie takich pomysłów wydaje się absurdalne, ale na początku XX w. – gdy dopiero powstawało zarówno to, co nazywamy we współczesnym rozumieniu prawami dziecka, jak i usługi kurierskie, mało kto myślał o takim sposobie transportu

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Dzika i fantastyczna przestrzeń Dzika i fantastyczna przestrzeń
Przemyślenia

Dzika i fantastyczna przestrzeń

Paulina Małochleb

Dzieci to nie zabawki ani nie projekt, ani nie dopełnienie naszego życia. Dzieci to żywe, myślące istotny, zupełnie od nas niezależne – ze swoimi emocjami, problemami, własnym spojrzeniem na świat.

Chcemy im zapewnić szczęście, ale boimy się pomóc w myśleniu, chcemy dać im bezpieczeństwo, ale boimy się dać im samodzielność. Chcemy, żeby nas słuchały, ale oczekujemy też, żeby umiały mówić „nie”. Wychowujemy je najczęściej zgodnie z rolami społecznymi – a te w Polsce nie spełniają już swoich funkcji.

Czytaj dalej