Na Bródnie stoi od jesieni pomnik Mieszczan z Bródna. Mieszczanie z Bródna sami go sobie postawili. Ładna historia! A może raczej straszna?
Wiemy z Tuwima, że mieszczanie to ludzie straszni. „Straszne mieszkania. W strasznych mieszkaniach/Strasznie mieszkają straszni mieszczanie./Pleśnią i kopciem pełznie po ścianach/Zgroza zimowa, ciemne konanie” – pisze poeta. Potem znęca się jeszcze przez osiem bezlitosnych zwrotek nad mieszczanami, ludźmi o ciasnych horyzontach i przyziemnych duszach. Bródno też miało być straszne. Pamiętam, jak w latach 90. wieszczono mu straszny koniec. Zapowiadano, że po 30, góra 40 latach bloki z wielkiej płyty się rozpadną. Budowlaną apokalipsę poprzedzić miało konanie w męczarniach społecznej degrengolady. Ludziom z bloków przepowiadano przemianę w blokersów – zombi transformacji.
Gierkowskie bloki nie chcą się jednak rozpadać – eksperci dają im już nie 30, lecz 130 lat. Slumsów też na osiedlu nie zobaczyliśmy. Możemy za to obejrzeć pomnik mieszkańców Bródna w tamtejszym Parku Rzeźby. I nie jest to monument blokersów, ale mieszczan. Strasznych? Mieszczuch to nie był bohater naszej chłopsko-kawaleryjskiej bajki. Tymczasem poczytni socjolodzy uczą nas, że społeczne nieszczęścia Polaków od pół tysiąca lat biorą się stąd, że za mało u nas (i w nas) mieszczaństwa. Wizerunek mieszczanina przechodzi ewolucję: z brzydkiego kaczątka wyrasta postać, w której dostrzegamy odbicie własnych aspiracji.
W tym świetle pytanie, czy mieszczanie z Bródna zasługują na pomnik, traci sens. Warto za to wspomnieć, że jednym z mieszczan, którzy pomnik wystawiali, jest Paweł Althamer, rzeźbiarz z bródnowskiego bloczydła przy Krasnobrodzkiej 13. Przed 17 laty namówił sąsiadów (z prawie 200 lokali), aby o umówionej godzinie włączyli lub wyłączyli światła w mieszkaniach tak, by powitać nowe tysiąclecie utworzoną na fasadzie liczbą „2000”. Park Rzeźby to też jego pomysł podchwycony przez Muzeum Sztuki Nowoczesnej i władze dzielnicy. Park Bródnowski, zaprojektowany za Gierka przez Stefanię Traczyńską, jest jednym z największych założeń ogrodowych w Warszawie. Od 2009 r. umieszczają w nim swoje prace artyści, niektórzy sławni. Duńczyk Jens Haaning wymurował z cegieł monumentalny napis „Bródno”, który wyrasta z pagórka niczym napis „Hollywood” ze wzgórz nad L.A. W parku są dzieła Ai Weiweia, Rirkrita Tiravaniji i wiele innych cudów, ale najwięcej znajdziemy tam prac Althamera, wyjątkowych też dlatego, że rzeźbiarz zrobił je razem z sąsiadami.
W tworzenie Mieszczan z Bródna wciągnął 80 osób. Wzorem byli dla nich mieszczanie, których w 1889 r. wyrzeźbił Rodin dla Calais. Tamten pomnik upamiętnia sześciu patrycjuszy, którzy w czasie wojny stuletniej oddali się w ręce oblegającego miasto Edwarda III. Mieli zostać straceni, ale w zamian za ich ofiarę Edward obiecał oszczędzić resztę obywateli Calais. W Mieszczanach z Bródna figur także jest sześć. „Świętego” ulepili z gliny parafianie z kościoła św. Magdaleny. „Urzędniczkę” stworzyli urzędnicy i radni z ratusza dzielnicy, „Boginię” – uchodźcy z ośrodka dla azylantów, a „Człowieka niosącego chleb” – członkowie Klubu Seniora „Uśmiech”. Wśród sportretowanych znalazł się także Andrzej Przybysz, znany bywalcom parku poeta i oryginał, którego niedawno umieszczono przymusowo w domu opieki społecznej.
U Rodina jest dramat; Mieszczanie z Bródna to monument pogodny i wolny od patosu. Takie pomniki rzadko się w Polsce zdarzają, ale na Bródnie stało się coś naprawdę dobrego. Bloki się nie rozpadły, mieszkańcy nie zmienili się w „koszty społeczne przemian”. Jaką rolę odegrała w tym sztuka? Czytam Patriotę wszechświata Karola Sienkiewicza o życiu i czynach Althamera. To jest jednak niezły odlot. Szamanizm, odmienne stany świadomości, czary – gdyby Althamer nie był artystą, zrobiono by z niego wariata. Tymczasem ten wariat jest mieszczaninem – z Bródna. Działa globalnie: wystawia w Nowym Jorku, performuje w Afryce, duchem lata w kosmos, ale wszystkie drogi prowadzą zawsze na Bródno. Althamer uczynił je centrum wszechświata i zaraził swoją bródnowską kosmologią wielu mieszkańców dzielnicy. Tym mieszczanom należał się pomnik, bo to, że Bródno nie jest straszne, jest ich zasługą.