Moc dobrego scenariusza Moc dobrego scenariusza
i
Fotos z film „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”, na zdj. Frances McDormand
Opowieści

Moc dobrego scenariusza

Ewa Szponar
Czyta się 13 minut

Choć tytułowe miasteczko nie istnieje w rzeczywistości, naprawdę istniały tablice reklamowe podobne do tytułowych. O filmie Trzy billboardy za Ebbing, Missouri opowiada reżyser Martin McDonagh.

Ewa Szponar: Sceneria filmu wydaje się tak autentyczna, jakby naprawdę znał pan to miejsce i takich ludzi. Czy stworzenie Ebbing wymagało wcześniejszej dokumentacji? Szczegółowego researchu?

Martin McDonagh: Nie, wszystko wymyśliłem.

A może podpatrzył pan u innych filmowców? Ponoć uwielbia pan amerykańskie kino.

Z tym brakiem researchu oczywiście żartuję. To prawda, że oglądam mnóstwo amerykańskich produkcji, ale nie chciałem robić filmu o tym, że jestem kinomanem. Sporo podróżuję po Ameryce, podpatruję, jak ludzie żyją, podsłuchuję, co i jak mówią. Mam nadzieję, że na ekran przedostało się coś z atmosfery pociągów, którymi się przemieszczałem i dinerów, w których przesiadywałem. Inna sprawa, że za każdym razem, kiedy jestem w USA czuję się jak w filmie. Nie tylko dlatego, że oto po raz kolejny spełnia się moje marzenie z dzieciństwa, ale ze względu na to, jak ten kraj wygląda i to, że moje pierwsze spotkania z nim były zapośredniczone przez ekran.

Czy jako outsider, Europejczyk w Ameryce, widzi pan więcej? Czy dystans wyostrza spojrzenie? 

Po pierwsze, nie mnie to oceniać. Po&nb

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Kino to moralny obowiązek Kino to moralny obowiązek
i
Fotos z filmu "Ptaki śpiewają w Kigali"/ fot. Ewy Łowżył
Przemyślenia

Kino to moralny obowiązek

Agata Trzebuchowska

Jak to się stało, że dwoje polskich reżyserów postanowiło zrobić film o ludobójstwie w Rwandzie?

Ludobójstwo to eskalacja przemocy. A przemoc nie jest zjawiskiem lokalnym,  zdeterminowanym kulturowo, tylko czymś głęboko wpisanym w naszą naturę. Pochodzimy z kraju dotkniętego traumą Holokaustu. Po drugiej wojnie światowej wszystkim wydawało się, że podobna zbrodnia nie może się powtórzyć. A jednak – powtórzyła się na Bałkanach, w Kambodży, w Rwandzie. Dziś sąsiad morduje sąsiada w Syrii i w Sudanie Południowym. Nie potrafimy wyciągać wniosków z historii.

Czytaj dalej