
Najtrudniejszym wyzwaniem, z jakim współcześnie mogą zmierzyć się żeglarze, są regaty samotników. Pokonując morza i oceany, zdani na swoje umiejętności, walczą nie tylko z żywiołem, lecz także z fizycznymi ograniczeniami. Najlepsi marzą o starcie w legendarnym Vendée Globe, dla niektórych przygodą życia będzie udział w Wielkiej Żeglarskiej Bitwie o Gotland – uznanej za najbardziej wymagające regaty na Morzu Bałtyckim.
Everest na oceanie
Samotne żeglowanie nie jest dla każdego. W 2018 r. jeden ze startujących w regatach Golden Globe, trzykrotny zdobywca Mount Everestu, zrezygnował po dwóch tygodniach żeglugi. „Widać nie jestem do tego stworzony – powiedział, tłumacząc swoją decyzję Australijczyk Kevin Farebrother. – To jak spanie na tylnym siedzeniu pędzącego samochodu, kiedy nikogo nie ma za kółkiem. Dwa tygodnie prawie bez snu wystarczą… Mój jacht jest na sprzedaż!”.
Regaty odbyły się w 50. rocznicę legendarnego wyścigu Sunday Times Golden Globe Race. Startujący w nich sternicy mieli do dyspozycji wyłącznie urządzenia, którymi mógł posługiwać się triumfujący w 1968 r. Robin Knox-Johnston. Bez GPS-u, telefonów satelitarnych i dostępu do systemów radarowych.
Z kolei jachty startujące w nazwanych „Everestem żeglarstwa” regatach Vendée Globe to najnowocześniejsze jednostki, wypełnione elektroniką i zbudowane tylko w jednym celu: jak najszybciej opłynąć świat. Dzięki technologii dzisiejszy rekord to 30 000 mil morskich w 74 dni. Vendée Globe odbywają się co cztery lata, a sam start w regatach jest świadectwem przynależności kapitana do światowej elity.
Przez Atlantyk na Bałtyk
Pomysł na zorganizowanie na Morzu Bałtyckim regat