
Czas pokuty, refleksji i oczyszczenia. Ale też wielkie święto, które wyzwala pokłady ukrytej energii. Post w wielu religiach i kulturach pełni podobną funkcję, nawet jeśli celebruje się go całkiem inaczej.
Na placu Dżami al-Fana w Marrakeszu tego popołudnia jest wyjątkowo cicho. Sprzedawcy soków siedzą przygaszeni. Kuglarzy prawie nie widać. Handlarze pamiątkami przysypiają na krzesełkach. Naganiacze też jacyś ospali. Żadnego nawoływania, nawet zaklinacz węży gdzieś przepadł, choć wydawało się, że jest tu zawsze.
– Co, dziwisz się? – zagaduje mnie 15-letni Karim, asystent sprzedawcy w jednym z rozlicznych tutaj sklepów z ubraniami. – Wszyscy już są bardzo zmęczeni ramadanem. Ale to końcówka. Zobaczysz, co będzie jutro.
Rzeczywiście, następnej nocy miasto zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ramadan, święty miesiąc saumu, czyli muzułmańskiego wielkiego postu, dobiega końca. Wraz z pojawieniem się na niebie Księżyca rozpoczyna się Id al-Fitr, Święto Przerwania Postu. Nie tylko w medynie, lecz także w pozostałych częściach miasta roi się od ludzi. Nieznajomi częstują się daktylami, tak jak każe tradycja. W ten sposób – jedząc daktyle i pijąc wodę – swój post przerywał prorok Mahomet. Kolejne godziny to już po prostu wielka zabawa. O drugiej nad ranem pod moim riadem (tradycyjnym hotelem z ukwieconym patio) jest głośno i gwarno jak na Marszałkowskiej w godzinach szczytu. Ludzie tańczą i śpiewają na ulicach. Wznoszą toasty i życzą sobie wszystkiego dobrego, najczęściej słowami Eid Mubarak!, co po arabsku oznacza „błogosławione święto”.
O świcie tłumy zbierają się pod Masdżid al-Kutubijja, Meczetem Księgarzy, który jest jednym z symboli Marrakeszu. Jego nazwa pochodzi od arabskiego słowa kutub, czyli „książki”; w średniowieczu handlowało się tu tym rzadkim, a pożądanym towarem. Dziś jednak nie o czytanie chodzi. Ludzie padają na kolana, dziękując Allachowi za to, że po raz kolejny pomógł im wytrwać przez cały miesiąc głodówki. Chwalą Boga, rozdają jałmużnę, ściskają sobie dłonie. Potem jedni wyjdą na ulice, a drudzy rozejdą się do domów, by ucztować w gronie najbliższych. Jeszcze inni zostaną na wieczorną nieobowiązkową modlitwę tarawih, którą