
Codzienność przypomina rozpędzoną karuzelę z zadaniami. Zdecydowanie łatwiej spaść z niej ze zmęczenia, niż choćby odrobinę zwolnić jej bieg.
– Za dużo myślisz – mówi pani Sa, pochylając się nade mną. – Wszystko ci się blokuje. – Kładzie ciepłą dłoń na przeponie i uciska. – Nie umiesz oddychać.
Przyszłam na masaż z zatkanym nosem i teraz czuję, jak intensywny, gorący aromat olejku kamforowego wypełnia mi płuca, a posmarowane skronie pieką. Pani Sa rozpoczyna naukę oddychania. Pokazuje, jak wciągać powietrze nosem, długo i nieśpiesznie, aż rozejdzie się po ciele. A wydychać ustami – wolno, utrzymując kontrolę nad jego strumieniem.
– Tak będziesz teraz zaczynać i kończyć dzień. Po pięć wdechów na początek, potem stopniowo zwiększaj. Twoje ciało rozkłada napięcia i nieźle sobie radzi, ale bez oddychania nic tutaj nie zmienisz. – Dotyka mojej głowy. Zabieg relaksacyjny staje się lekcją dobrego życia. Pani Sa słynie z tego, że bezbłędnie odnajduje problemy, z którymi przychodzimy. Któregoś razu próbowałam jej pokazać, że boli mnie napięta szyja. Zajęta rozgrzewaniem olejku nawet nie zerknęła, tylko odparła: – Ty się połóż, ja ci powiem, co dolega.
Każda wizyta jest nauką. Masażystka znajduje złogi stresu i zmęczenia, a potem zadaje mi ból, by od nich uwolnić. Przy okazji uzmysławia, co sobie robię, odmawiając ciału i umysłowi regeneracji. Nie chodzę do niej dla przyjemności, raczej z troski, odkąd wiem, że nie umiem odpoczywać.
Dziś kończy przykazaniem: – Rób oddechy po przebudzeniu i przed snem. Myśleć trzeba, ale wyrzucać napięcie i zmęczenie też. – Podaje mi szlafrok i patrzy w oczy. – Przyjdź za dwa tygodnie. Sprawdzę.
Wniosek o urlop
Prawdę mówiąc, pani Sa nie odkrywa przede mną nic nowego. Dobrych 15 lat wcześniej fizjoterapeuta rozwiązał zagadkę moich cielesnych napięć, uzmysławiając mi, że kluczowe zakończenia nerwowe mózgu biegną do żołądka. I przepowiedział, że jeśli nie zmienię sposobu życia, które polega na kumulowaniu wysiłku bez dawania sobie ulgi, problem wróci. Minęło kilka lat, a inna wnikliwa fizjoterapeutka bez trudu ustaliła, że źródłem uporczywego bólu pleców jest moja potwornie napięta przepona. Wyłam