Chwile magiczne Chwile magiczne
Promienne zdrowie

Chwile magiczne

Mateusz Kołczinger
Czyta się 4 minuty

Czasem jest mi po prostu przykro, kiedy słucham i czytam, co plotą ludzie na temat Nieuważności. Wydaje się niedouczonej ciżbie, że nie jest to trudna i wymagająca ścieżka, ale duchowy odpowiednik siorbania lemoniady na tarasie. Wyobrażają sobie różne osoby, że podczas gdy jogini, członkowie kółek różańcowych, wojujący ateiści, czciciele trzmieli, himalaiści zimowi i karatecy kroczą ku swoim podniosłym celom w znoju i wyrzeczeniach, ten, kto wybrał Nieuważność, przypomina kowboja z kreskówki, który ze źdźbłem w kąciku ust, z kapeluszem nisko na czole i zmrużonymi oczami popuścił cugli koniowi i pozwala, by ten sam go prowadził – w delikatnych promieniach słońca, przy dźwiękach harmonijki ustnej sączących się nie wiadomo skąd.

Taki stereotyp jest krzywdzący. Tylko ten, kto poświęcił swoje życie Nieuważności, wie, że jest to miłość niełatwa i wymagająca – do tego stopnia, że aż trudno nazwać ją miłością (nie wiem doprawdy, czemu użyłem tego słowa). Bywa przecież tak, że tygodniami, lub miesiącami, nie czyni się żadnych postępów, że człowiek

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Jak rozmawiać z ludźmi Jak rozmawiać z ludźmi
i
"Rozmowa", 1872 r., Enoch Wood Perry/MET
Złap oddech

Jak rozmawiać z ludźmi

Mateusz Kołczinger

Dziś zajmiemy się kwestią pomijaną, kłopotliwą, żeby nie powiedzieć wstydliwą, czyli innymi ludźmi i ich notorycznym istnieniem. Każdy adept już od początku wejścia na właściwą ścieżkę zauważa, jak wielką przeszkodę dla samorozwoju stanowią osoby wokół. Kiedy ta nieładna prawda dotrze do świadomości, automatycznie zadajemy sobie pytania: jak to możliwe, że dotąd mogłem/mog­łam żyć wśród tych wszystkich upo­rczywców? Jak mam ich wszystkich traktować? Jak z nimi rozmawiać?

Wielu adeptów próbuje rozwiązać ten problem w duchu Nieuważności: rozpuścić go jak gdyby, czyli dogłębnie przejmować się tym, co mówią i robią inni, i lekceważyć to zupełnie – na przemian, w chaotycznych, nieregularnych cyklach – aż te dwie skrajności zleją się w jedną pańsko-niewolniczą, spójno-niespójną postawę. Jest to metoda często intuicyjnie wybierana nawet przez osoby, które na ścieżkę nieuważnego samorozwoju nie weszły. I jest to metoda niezła. Ale można zaproponować lepszą.

Czytaj dalej