Co słychać, wiesiołku? Co słychać, wiesiołku?
i
zdjęcie: Erik Karits/Unsplash
Promienne zdrowie

Co słychać, wiesiołku?

Jakub Bas
Czyta się 3 minuty

Na odgłos nadlatującej pszczoły rośliny polne zaczynają szykować słodszy nektar. Na dźwięk reagują całe – od kielichów po korzenie. Odprężają się, szybciej kiełkują i rosną.

Dorastałem w dżungli w jednym z niewielkich pomorskich miasteczek. Na tym terenie dominują co prawda lasy mieszane, ale wszędzie tam, gdzie krzątała się moja babcia,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Gadające kwiaty Gadające kwiaty
i
„Orchidea Cattleya i trzy kolibry”, 1871 r., Martin Johnson Head/National Gallery of Art (domena publiczna)
Doznania

Gadające kwiaty

Gerald Durrell

Dziesięcioletni Gerry poznaje nowego nauczyciela i w końcu nauka przestaje być aż taka bezsensowna. Zwłaszcza ta jej część, która nie ma nic wspólnego z wkuwaniem słówek, a polega na obserwacji ptaków i kwiatów albo rozmowach z pewną ekscentryczną staruszką. Przeczytajcie fragment autobiograficznej książki sławnego brytyjskiego przyrodnika.

Po pewnym czasie otrzymałem przykrą wiadomość, że znowu znaleziono mi nauczyciela. Okazał się nim osobnik nazwiskiem Kralefsky, o rodowodzie, na który składało się wiele narodowości, z przewagą jednak angielskiej! Moja rodzina poinformowała mnie, że jest to człowiek niezwykle miły, a nadto bardzo interesuje się ptakami, więc powinniśmy szybko znaleźć wspólny język. Ta ostatnia wiadomość nie zrobiła na mnie najmniejszego wrażenia: spotkałem w życiu wielu ludzi, którzy twierdzili, że interesują się ptakami, a po sprawdzeniu okazywali się szarlatanami, bo nie mieli pojęcia, jak wygląda dudek, albo nie umieli określić różnicy między pliszką kaukaską a zwyczajną. Byłem przekonany, że rodzina wymyśliła tego miłośnika ptaków jedynie po to, by mi osłodzić konieczność ponownego podjęcia nauki. Na pewno cała jego reputacja jako ornitologa wywodzi się z tego, że kiedy miał czternaście lat, hodował kanarka. Ruszyłem więc do miasta na pierwszą lekcję w ogromnie ponurym nastroju.

Czytaj dalej