Czarne słońce Czarne słońce
i
ilustracja: Joanna Łańcucka
Pogoda ducha

Czarne słońce

Adam Aduszkiewicz
Czyta się 11 minut

Ciemność jest zaprzeczeniem wszystkiego, czego doświadczam, o czym myślę i na co mam nadzieję, grzejąc się w promieniach słońca na górskiej łące. Czy powinienem o niej myśleć? Czy może lepiej tę ponurą wizję odrzucić i cieszyć się pełnym obietnic ciepłem dnia?

Jest wiosna. Stoję przed górskim domem i patrzę na zalaną słońcem łąkę. W nocy spadł śnieg. Białe płaty kryją się przed ciepłymi promieniami w cieniu lasu, ale na łące po śniegu nie ma już śladu. Gdzieniegdzie widać nawet małe żółte kwiatki. Drewniana ściana domu jest nagrzana jak w lecie. Ziemia pachnie życiem, które za parę dni odrodzi się po miesiącach ciemności i zimna.

Dla kogoś dotkniętego depresją świat wygląda zupełnie inaczej. William Styron w Ciemności widomej – eseju, w którym opowiada o włas­nej depresji, pisze o doświadczeniu gasnącego wieczornego światła, o osaczającym zewsząd przytłaczającym, gęstniejącym blasku. O otchłani ciemności, dojmującym doznaniu straty i opuszczenia, utraty wiary w siebie, utraty poczucia włas­nego ja, a wraz z nim wszelkiej wiary we własne siły. O gwałtownym lęku przed opuszczeniem i samotnością. Nie ma już otwartej przestrzeni, perspektywy ani w sensie fizycznym, ani psychicznym. W relacji Styrona „rozpacz […] zaczyna przypominać diaboliczną mękę uwięzienia w jakimś potwornie przegrzanym ciasnym pomieszczeniu. A ponieważ do wnętrza tego kotła nie dociera nawet najlżejszy powiew powietrza i ponieważ z tego dusznego

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Krótka historia tragiczna – 3/2018 Krótka historia tragiczna – 3/2018
Rozmaitości

Krótka historia tragiczna – 3/2018

Tomasz Wiśniewski

Hrabia Jean Pierre Partre urodził się w 1786 roku w Bastylii jako wynik złego pomysłu swoich rodziców. Jego wczesne lata nie należały do łatwych; tylko do siódmego roku życia chorował na ospę wietrzną, gruźlicę, różyczkę, wąglik, leptospirozę, brucelozę i bąblowicę. Miał szalonego guwernera; co dzień uczył się alfabetu innego języka; w konsekwencji nie potrafił mówić, pisać i czytać w żadnym z nich. Rówieśnicy wytykali palcem jego pozorną głupotę; nie należał do przystojnych. Mylił kierunki; szukając łazienki, trafiał do kuchni i na odwrót. Szybko osierociał i zaczął głodować; wylądował na ulicy. Nie dbał o higienę. Jego kontakty z kobietami ograniczały się do kontaktu wzrokowego. Miewał napady ostrej melancholii; wybudzały go z niej szturchańce ulicznych rzezimieszków. Zmarł w osamotnieniu na siedem lat przed swoimi narodzinami. Nie dość tego, odmówiono mu  istnienia i jest postacią tylko zmyśloną. Zdaniem badaczy to najtragiczniejsza postać Europy końca XVIII wieku.

Czytaj dalej