Czas na kwas Czas na kwas
i
zdjęcie: Spring Fed Images/Unsplash
Dobra strawa

Czas na kwas

Aleksandra Woźniak-Marchewka
Czyta się 7 minut

Niegdyś był napojem zwykłych zjadaczy chleba – jeśli tylko zgodzili się poświęcić kilka kromek na jego przygotowanie. Dzisiaj kwas chlebowy wraca, ku radości historyków i smakoszy.

Nic tak nie gasi pragnienia podczas gorącego lata jak szklaneczka tego orzeźwiającego napoju. Schłodzonego, lekko gazowanego, zwykle o bursztynowej albo brązowej barwie, nalewanego prosto z niewielkiej przyczepki cysterny, na której ktoś nakreś­lił (przeważnie cyrylicą) napis „kwas”. Takie stoiska to częsty widok za wschodnią granicą: w Ukrainie, Białorusi, Łotwie, Mołdawii czy Rosji. Niestety w naszym kraju kwas chlebowy spotykamy głównie na sklepowych półkach, w wersji produkowanej przemysłowo i uboższej pod względem smaku. A przecież łatwo go sporządzić własnoręcznie. Warto – dla przyjemności i dla zdrowia.

Starożytny rodowód

Czym właściwie jest kwas chlebowy? Według pierwszej polskiej wielotomowej encyklopedii, czyli Encyklopedji Powszechnej Samuela Orgelbranda z 1901 r., to napój uzyskiwany „przez alkoholową i kwaśną współcześnie fermentację ze szrotowanego żyta, jęczmienia, prosa, lub też chleba, albo mieszaniny tych materiałów z dodatkiem cukru lub owoców i drożdży górnych, przyprawiany zwykle miętą”. Odrobinę nowsze źródła mówią o fermentacji zacieru z chleba żytniego i słodu namoczonego w gorącej wodzie, z udziałem cukru oraz drożdży.

Trudno jednoznacznie stwierdzić, kto, kiedy i gdzie po raz pierwszy wpadł na pomysł przygotowania kwasu. Najstarsza wzmianka pochodzi z Powieści minionych lat, czyli staroruskiego latopisu z XII w., zwanego również Kroniką Nestora. Około 996 r. Włodzimierz Wielki – po tym, jak cudem przeżył bitwę pod Wasilewem, którą jego armia stoczyła z Pieczyngami – postanowił w podzięce Bogu postawić cerkiew. Przy okazji zdecydował się także wspomóc ubogich mieszkańców Rusi, a wśród rozdawanych im darów znalazł się właśnie kwas chlebowy: „Dał zaś i takie rozporządzenie, mówiąc: oto słabi i cierpiący nie mogą dojść do dworu mojego; kazał więc przyrządzić wozy, i nakład[ł]szy chleba, mięsa, ryb, owoców różnych, miodu w beczkach, a w drugich kwasu, wozić po grodach, wypytując, gdzie jest chory i biedny nie mogący chodzić; takim rozdawali co potrzeba” (tekst według edycji Augusta Bielowskiego).

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Niewykluczone jednak, że historia kwasu jest jeszcze dłuższa. W 1909 r. Jan Bielecki na łamach „Chemika Polskiego” wspomina bowiem, że napój był już znany za czasów Karola Wielkiego. Autor powołuje się również na greckiego lekarza i botanika Dioskuridesa (około 40–90 r.), który z kolei wspomina, że „z jęczmienia otrzymuje się pewien rodzaj napoju, zwany kurmi i używany często jak wino; w Iberyi i Britanii przygotowują też z pszenicy podobne napoje”. Rzymski historyk Zosym, żyjący na przełomie V i VI w., miał przytaczać przepis, w którym jest mowa o upieczeniu chleba z mąki jęczmiennej, a następnie o fermentacji rozczynu wodnego. Ponoć Hipokrates zalecał chorym picie kwasu otrzymywanego właśnie z jęczmienia.

Kwas chlebowy pojawia się także w literaturze medycznej z XVIII w. już jako produkt znany od dawna, stosowany w regeneracji po zabiegach i zaburzeniach układu trawiennego, i to nie tylko w medycynie ludowej. W Rosji wytwarzany był w szpitalach, klasztorach i obozach wojskowych. Nazywano go nawet „rosyjskim piwem z żytniego chleba”. Granica między słabym piwem a kwasem jest faktycznie dość cienka. Chociaż uchodzi on za napój bezalkoholowy, zazwyczaj ma 0,7–2,2% alkoholu. Jednak wysoka zawartość żelaza, wapnia, fosforu i witamin z grupy B sprawia, że nie odurzające właściwości kwasu, ale te lecznicze były najwyżej cenione.

Trunek jak powietrze

Napój ten miał wiele nazw w rozmaitych językach i dialektach. W Litwie do dziś określa się go jako gira, w Estonii – kali, a w Finlandii – kalja. Zawędrował również do Szwecji, choć bröddricka, czyli „chlebowy napój”, był tam zdecydowanie mniej popularny niż w krajach bałtyckich, Rosji, Ukrainie, Białorusi czy Polsce.

Szczególne miejsce zajmuje kwas w sercach Rosjan, o czym wspomniał m.in. Aleksander Puszkin w poemacie Eugeniusz Oniegin: „Kwas potrzebny im jak powietrze” (tłum. A.W.M.). W czasach Związku Radzieckiego ciągnięte przez samochody cysterny z tym napojem stanowiły codzienny widok. Po upadku mocarstwa kwas na kilkanaście lat wypadł z łask. Na początku XXI w. ponownie zaczął zyskiwać popularność – do tego stopnia, że jego konsumpcja przewyższyła spożycie coca-coli.

Trunkiem tym raczyli się maszerujący na Moskwę francuscy żołnierze, których opisuje Lew Tołstoj w Wojnie i pokoju: „Ordynans Morel […] przyniósł butelkę z kwasem, wziętą z kuchni na spróbowanie. Francuzi już poznali ten napój i dali mu nazwę. Nazywali go limonade de cochon (»świńską lemoniadą«) i Morel chwalił tę limonade de cochon znalezioną w kuchni” (tłum. Andrzej Stawar).

Ale kwas chlebowy dotarł jeszcze dalej, bo na same obrzeża cesarstwa rosyjskiego, nad mandżurską rzekę Sungari. W 1900 r. właściciele firmy I.Ya Churin & Co., ufundowanej przez rosyjskiego kupca Iwana Czurina, otworzyli w stolicy prowincji Heilongjiang – Harbinie – swój oddział, który miał spopularyzować w regionie rosyjskie wyroby. Ponad 100 lat później, w 2009 r., produkował on już 5 tys. ton kwasu chlebowego rocznie. To nie jedyne miejsce w Azji, w którym napój ten zyskał popularność. W XIX w. Rosjanie przywieźli gewasi (lub kawasi, czyli po chińsku „kwas”) również do Turkiestanu Wschodniego, a więc dzisiejszego Regionu Autonomicznego Sin­ciang-Ujgur. Początkowo nazywano go qijiu („gazowanym alkoholem”), a jego gorzkawokwaśny smak łagodzono miodem. Obecnie stanowi popularny dodatek do spożywanych tu w dużych ilościach szaszłyków. Istnieje nawet powiedzenie: „Jeśli dania z rusztu są duszą kuchni Sinciangu, to kwas jest jej towarzyszem”.

Skarb nasz narodowy

W Polsce trunek ten był najpierw napojem ubogich chłopów. Tani i łatwy w przygotowaniu doskonale gasił pragnienie pracujących żniwiarzy. Idąc w pole, śpiewali tradycyjną przyśpiewkę:

Od dawien dawna słynie napój zdrowy:
kwas chlebowy.
Pajda chleba za pazuchę,
bukłak kwasu i chłop gotów w pole w gorącą posuchę.

(za: Małgorzata Wielgosz, Z wiejskich chat na pańskie stoły, „Pismo Folkowe” 2021, nr 155/4).

Kwas przygotowywany na żniwa był słabszy – mocniejszy sporządzano z okazji jarmarków. Intensywny smak i wyższa zawartość alkoholu zapewniały dobre nastroje na zabawie. Transportowano go w dużych beczkach zwanych kwasownicami. Na stoły szlacheckie trafił w czasach Jagiellonów. Przynosił nie tylko orzeźwienie, lecz także ulgę po tłustych ucztach, ponieważ wspomagał trawienie i przemianę materii.

W Polsce wytwarzane są trzy rodzaje tego napoju, które znalazły się na liście produktów tradycyjnych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Pierwszy – kwas chlebowy na miodzie z Grębkowa – wyróżnia się słodkim i orzeźwiającym smakiem. Mazowiecka wieś słynie bowiem z miodów, m.in. wrzosowych, lipowych, akacjowych, rzepakowych, fasolowych, które dodają rozmaitych walorów smakowych. Drugi – kwas chlebowy z Załawy – ma delikatny smak pieczonego chleba i rodzynek z wyczuwalną nutą goryczy. Mieszkańcy Załawy nazywają go „wiejską oranżadą”. Trzeci na liście – sapieżyński kodeński – sporządzany jest z chleba domowego wypieku, wody źródlanej, miodu wielokwiatowego i drożdży, z dodatkiem skórki z cytryny i rodzynek. Podobno to właśnie ów kwas pierwszy trafił na szlacheckie stoły dzięki Janowi Sapiesze, który w nabytych przez siebie dobrach kodeńskich kontynuował tamtejszą tradycję wyrobu kwasu chlebowego.

Kwas sprzedawany w supermarketach jest tylko namiastką tego wspaniałego napoju. Jak skorzystać z dobrodziejstw i bogactwa smakowego kwasu chlebowego, jeśli w naszej okolicy nie widać ani jednej ulicznej cysterny? Warto wtedy pójść w ślady przodków i przygotować go samodzielnie. Potrzebujemy do tego tylko żytniego albo pszennego chleba, wody, drożdży i ewentualnych dodatków. ×

Przepis na kwas załawski

Składniki:

  • 2,5 litra wody
  • około 30 dag prawdziwego, razowego chleba
  • pół szklanki naturalnego miodu
  • skórka z cytryny i garść rodzynek
  • 25 dag drożdży i cukier

Pokrój chleb w grubą kostkę.

Piecz go na blasze wyłożonej papierem, w temperaturze 180°C, około 10–15 minut, aż wyschnie i się zrumieni.

Podpieczony chleb wrzuć do kamionkowej misy, dodaj startą skórkę z cytryny i rodzynki. Zalej wszystko gorącą wodą.

Wymieszaj, przykryj lnianą ściereczką, po czym odstaw w ciepłe miejsce na 24 godziny. Po tym czasie odcedź płyn przez gazę.

Rozkrusz świeże drożdże, dodaj łyżeczkę cukru i zalej całość odrobiną letniej wody. Odstaw na 10 minut.

Połącz miód ze szklanką ciepłej wody i wlej ją do roztworu chlebowego, dodaj zaczyn drożdżowy, dokładnie wymieszaj.

Tak przygotowany kwas przelej do słoików, szczelnie zakręć i odstaw do lodówki.

Po trzech–czterech dniach kwas chlebowy jest gotowy do picia, a odpowiednio przechowywany nadaje się do spożycia mniej więcej przez miesiąc.

Przepis opracowano na podstawie Listy produktów tradycyjnych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

Czytaj również:

Czy ferment stworzył cywilizację? Czy ferment stworzył cywilizację?
i
Wino i papirus niesione do skarbców Amona, około 1479–1420 p.n.e., grobowiec Rekhmire, Egipt; zdjęcie: domena publiczna
Dobra strawa

Czy ferment stworzył cywilizację?

Łukasz Modelski

Każda kultura polega na tworzeniu, przekształcaniu, wejściu na wyższy stopień skomplikowania. I nie ma na świecie kultur równie trwałych – a zarazem wciąż ewoluujących – jak kultury beztlenowych bakterii fermentacyjnych.

Czy ferment stworzył cywilizację? Tak. A przynajmniej towarzyszył jej od samego początku, jeśli powszechnie godzimy się, że symboliczne „wyjście z jaskiń” nastąpiło między 15 a 11 tys. lat p.n.e. i wiązało się z uprawami. Można było jeść dzikie ziarno i wytworzoną z niego mąkę, ale można było je również fermentować. „Wyrastające” pieczywo powstało z fermentacji dzikich drożdży, jednak antropolodzy są dziś zgodni, że w kilku najważniejszych „kolebkach cywilizacji” (Mezopotamia, Egipt, Indie, Chiny, Meksyk) najwcześniej fermentowano napoje. W kategoriach chronologicznych wygrywa tu Bliski Wschód z czasów kultury natufijskiej, zwanej tak od stanowiska archeologicznego w Wadi-an-Natuf na terenie współczesnego Izraela.

Czytaj dalej