Gdy zrywamy pędy, najlepiej w końcu kwietnia lub w pierwszą majówkę, słyszymy miłe chrupnięcie, świadectwo soczystości. O syropach z drzewa opowiada Monika Kucia.
Gdy zrywamy pędy, najlepiej w końcu kwietnia lub w pierwszą majówkę, słyszymy miłe chrupnięcie, świadectwo soczystości. O syropach z drzewa opowiada Monika Kucia.
Dzięki kolektywnemu uprawianiu grządek możemy nawiązać kontakt nie tylko z przyrodą, ale także sąsiadami. Wspólnie można też cieszyć się daniami, które zwiastują wiosnę.
Jest taki czas w roku, gdy wydaje się, że wiosna nigdy nie nadejdzie, ziemia na zawsze pozostanie martwa, gałęzie suche, drzewa nagie, a to, co uśpione, zasnęło na zawsze i nigdy się nie ocknie. Przednówek, przedwiośnie, roztopy, post natury, wstrzymany oddech. To moment, gdy wiarę w przebudzenie życia podtrzymać może obsesyjnie słuchany Walc wiosenny Chopina ze słodkim powtarzającym się motywem granym staccato na fortepianie. Pomaga uwierzyć, że przyroda już przeciąga się leniwie i nasłuchuje, kiedy będzie najlepszy czas, żeby wrócić do gry.