Energio, płyń!
i
„Świetliki w Ochanomizu”, Kobayashi Kiyochika, 1879 r./LACMA (domena publiczna)
Żywioły

Energio, płyń!

Szymon Drobniak
Czyta się 12 minut

Trudno uchwycić, czym jest. Najprościej zdefiniować ją jako zdolność do zrobienia czegoś, pchnięcia w ruch. I obserwować różne jej manifestacje podczas, dajmy na to, letniej włóczęgi po Bieszczadach.

Powietrze naładowane jest latem, drży i szamocze się na tle nieba. Ledwo oddycham, przed oczami zalewanymi falami ciepłego potu wyrasta zielony, łagodny garb. Suliła, gdzieś między Rzepedzią a Baligrodem. Jej zbocza pokrywa kładziona gorącym wiatrem, hucząca od owadów, pachnąca ziołami łąka. Niebo jest bezchmurne, metalicznie niebieskie. Przesączona słonecznym żarem kopuła nieboskłonu nakrywa wszystko dookoła dusznym kloszem. Z ciężkim westchnieniem opadam w gęste trawiaste odmęty. Pode mną – mokra, przyjemnie chłodna ziemia. Czuję, jak wysysa ze mnie nadmiar ciepła, a wraz z nim senne zmęczenie. Na wysokości moich oczu – nieustannie poruszający się kalejdoskop splątanej roślinnej zieloności. Powoli zasychające na cienkich łodygach strączki cieciorek. Ostre i szorstkie źdźbła śmiałków darniowych (spotkanie z nimi zbyt łatwo kończy się strużką słodkiej krwi na skaleczonym liściem palcu). Perfidne storczyce kuliste, uzurpatorki z premedytacją upodabniające się do zasobnych w nektar gatunków. Znad mojego ramienia wylatuje leniwym ślizgiem złoty paź królowej – oszalał chyba, jak nic zaraz spłonie w słonecznej pożodze. Ale nie, frunie dalej, skacząc po leniwych falach wrzącego powietrza. Nad tym wszystkim: sinusoida Bieszczadów. Gdyby w jakiś sposób można było zobaczyć na własne oczy strukturę kosmosu, tak właśnie by wyglądała. Garbaty krajobraz to wgniecenia i wyniesienia gigantycznych mas gwiezdnych i planetarnych, ulepionych z materii kul odciskających się w czasoprzestrzeni jak nasze plecy w sypkim piasku. Z bliska krajobraz drży i faluje pod wpływem wiatru.

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Esencja wszechświata
i
„Krajobraz i postać”, Liu Songfu, 1823-1896 r./The Art Institute of Chicago (domena publiczna)
Żywioły

Esencja wszechświata

Aleksandra Woźniak-Marchewka

Czym jest energia, która wprawia świat w ruch? Chińscy mędrcy mówili o tao – wiecznym, niezmiennym i niemożliwym do opisania. Rdzenni mieszkańcy Polinezji wierzą w manę, czyli siłę, którą obdarzone są wszystkie stworzenia i rzeczy. Ile z tych starożytnych idei pozostało do naszych czasów i w jakiej formie?

Często nie do końca zdajemy sobie sprawę, z jakiej kultury wywodzą się pewne koncepcje, czym były dawniej i co mogą znaczyć dla nas teraz. Chociażby na półkach z poradnikami w księgarniach i bibliotekach znajdziemy mnóstwo książek z tao w tytule – mamy tao programowania, zdrowia, miłości, seksu, wojny, szkolenia, mikrousług. Znajdziemy też Masaż erotyczny Tao, Wychowanie i szkolenie psów zgodnie z Tao oraz Coaching Tao. Wygląda na to, że tao jest wszędzie. Z tą akurat myślą chińscy filozofowie zgodziliby się na pewno, ale co z resztą? Ile z kluczowego pojęcia taoizmu (i nie tylko) zostało dzisiaj? Czy nadal, tak jak zapisano w księdze Daodejing (Księga Drogi i Cnoty), tao działa poprzez niedziałanie? To nie jedyny przykład, gdy opisywana przed tysiącami lat moc mości sobie miejsce w nowoczes­nym świecie.

Czytaj dalej