Cóż to jest – joga? U nas – najczęściej zabawa maniaków, którzy łączą ją z okultyzmem i spirytyzmem. Lecz w Indiach? Wiemy, że jest to nazwa tradycyjnej mistyki hinduskiej. Na czym polega i do czego zmierza? – pytał ponad 60 lat temu „Przekrój”.
Pewnego dnia – mówi przypowieść jogów – mędrzec Ribhu zbliżył się do Nidaghy, który oglądał zbliżający się pochód królewski. Zapytał go, gdzie jest król. »To ten – odparł Nidagha – który jedzie na największym słoniu«. »Pokazujesz mi zarazem i króla, i słonia – rzecze Ribhu. – Powiedz mi, kto jest słoniem, a kto królem«. – »Ten, który jest u góry, jest królem, a ten który u dołu, słoniem«. – »Tłumacz się jaśniej. Cóż to znaczy: u góry i u dołu?« Nidagha wskoczył na plecy Ribhu i rzekł: »Rozumiesz teraz? Ja jestem u góry, jak król, a ty u dołu, jak słoń«. – »Powiedz mi teraz – rzekł Ribhu – który z nas dwu jest mną, a który tobą«. Wówczas Nidagha upadł do nóg mędrca. Zrozumiał jedność wszystkich rzeczy. I Ribhu odszedł. Ale odtąd Nidagha wiedział, że wszystkie istoty są jednym i tym samym. I wyzwolił się”.
Przypowieść ta dobrze oddaje cel jogi. Słowo to oznacza etymologicznie „wiązać”, „jednoczyć”. Jogi – ten, który uprawia jogę – dąży do zjednoczenia człowieka z Bogiem, a także człowieka z naturą, albo, jeszcze inaczej, do zjednoczenia zewnętrznej, przypadkowej strony człowieka z tym, co jest w nim najgłębsze i najistotniejsze. Cel ten wiąże się w oczywisty sposób z zasadami hinduizmu, odwiecznej religii Indii, chociaż istnieją tam setki szkół i kierunków jogi, które nie zawsze związane są ściśle z religią. Jogi widzi bowiem w religii jedynie środek, który pozwoli mu „spełnić się” w medytacji i skupieniu i połączyć w ten sposób z wielkim „Wszystkim”.
Środkiem do tego celu, określanego często jako „wyzwolenie” siebie samego, jest odłączenie się od fizycznych konieczności życia ludzkiego. Istnieje szereg stopni „wtajemniczenia”, które pozwalają według adeptów jogi osiągnąć ten cel. W jednym z jej rozdziałów, „Radża jodze” przedstawiają się one mniej więcej tak.
Pierwszy etap jest przede wszystkim moralny: nie kraść, nie być skąpym, powstrzymać się od życia seksualnego i zwłaszcza – nie zabijać. Zasada powstrzymania się od wszelkiego gwałtu, której politycznym głosicielem był Gandhi, ma być stosowana tu w całej rozciągłości. Drugi etap polega na zachowaniu niezwykłej czystości ciała i ducha: adepci oddają się stałym kąpielom, powstrzymują od dotykania rzeczy „nieczystych”. Trzeci etap opiera się przede wszystkim na sztuce „asana”, to znaczy opanowania ciała poprzez praktykowanie przedziwnych póz, sprzyjających rozwojowi ducha. W czwartym etapie jogi zbliża się powoli do stanu zobojętnienia, zwanego pranayana bliskiego snowi.
W piątym etapie – dharana – jogi osiąga umiejętność całkowitego skupienia się. Zdobywa ją, koncentrując uwagę na pewnych punktach, bądź pępku, bądź miejscu serca, i winien stać się niewrażliwy na wszelkie podniety zewnętrzne, jak ciepło, deszcz czy ciemność. Szóste stadium, dhyaana, pozwoli mu w medytacjach przeniknąć istotę rzeczy materialnych lub formuł duchowych. W siódmym wreszcie jogi ma dochodzić do samadhi, do ekstazy i żyjąc bezpośrednio w kontakcie z Bóstwem nabywać nadludzkie możliwości.
W praktyce jogi, który dochodzi do wyższych stopni „wtajemniczenia”, staje się człowiekiem nienormalnym psychicznie, a często i fizycznie. Za „opanowanie ciała” płaci się kalectwem, np. zanikiem mięśni w nieporuszanych nigdy kończynach. Zaś „ekstaza”, traktowana z punktu widzenia zdrowego rozsądku, okazuje się stanem maniakalnego uniesienia lub – zobojętnienia. Zresztą jodze poświęcają się najczęściej ludzie o nienormalnych psychicznych skłonnościach, a wieloletnie uprawianie dziwacznych ćwiczeń jeszcze bardziej narusza równowagę umysłową. Zdarzają się i tacy, którzy popisują się publicznie w cyrkach lub jako wędrowni szarlatani, ale tymi prawdziwy jogi-mistyk pogardza.
Joga łączy się z życiem dotychczasowych Indii, zacofanych i feudalnych. Religia, w której rozwinęła się joga, opiera się na ucieczce od świata i niesprzeciwianiu się złu. Dzieli społeczeństwo na kasty, żywi pogardę dla pracy, zaleca adeptom utrzymywanie się z jałmużny. (W Indiach do 12% ludności żyje z żebrania!) Taki system wierzeń i pogląd na świat pozostawał w zgodzie z gospodarczą, społeczną i polityczną sytuacją w Indiach. Klasy rządzące nie omieszkały go podtrzymywać dla zapewnienia swego panowania.
Życie współczesnych Indii burzy coraz szybciej dawne zwyczaje i przesądy. Rozwój gospodarczy i rozwój oświaty, szczególnie w ostatnich latach po uzyskaniu przez Indie niezależności, przyczynia się do stopniowego przekształcenia się sposobu życia coraz większych części ludności, a to niesie z sobą nieuchronnie zanikanie dawnych wierzeń i zwyczajów.
Nie można jednak zapominać o wpływie, jaki na kulturę i sposób życia wywarło długoletnie panowanie dawnych wierzeń i praktyk. I dziś myśliciele, a nawet politycy indyjscy, nawet nie sprzeciwiający się przyjmowaniu nowych form życia, usiłują często rozwinąć i dostosować stare zasady i tradycje do warunków współczesnych. Zarazem szerokie masy ludności stosują często – nie nadając jej charakteru mistycznego – tak zwaną hatha-jogę, która jest w naszych oczach jakby zbiorem przepisów higieny fizycznej i duchowej. Przez pewne ćwiczenia gimnastyczne i intelektualne wielu Hindusów pragnie utrzymać swe ciało i umysł w stanie skupienia i sprawności. Taki np. premier Indii Pandit Nehru jest adeptem hatha-jogi.
Tekst pochodzi z numeru 529/1955 r. (pisownia oryginalna), a możecie Państwo przeczytać go w naszym cyfrowym archiwum.