Joga nidra to starożytna praktyka dobra na współczesne, wymagające czasy. Jest dostępna dla każdego, niezależnie od wieku i kondycji fizycznej. Głęboko relaksuje ciało i wzmacnia naszą odporność na stres. Pomaga na bezsenność, a nawet poprawia pamięć. I nie są to jej jedyne korzyści – tak naprawdę daje nam o wiele więcej.
Nasze pierwsze spotkanie nastąpiło w 2015 r. Mieszkałam wtedy we wspólnocie jogi oraz medytacji hridaja na południu Meksyku i mimo że miałam już za sobą około 10 lat praktyki jogi, nigdy wcześniej nie zetknęłam się z nidrą. Po zajęciach poczułam się jak nowo narodzona. Ta krótka sesja przyniosła mi poczucie głębokiego uspokojenia, dystans do otaczającego świata i lekkość ducha, których wcześniej nie doświadczyłam. Wtedy jeszcze nie znałam teorii i nie wiedziałam, że przez ostatnie pół godziny mój mózg swobodnie pływał na falach alfa – charakterystycznych dla fazy relaksu tuż przed zaśnięciem. Sporo później dowiedziałam się też, że klasyczne teksty określają stan po jodze nidrze jako „pokój nie do opisania słowami”. Dlatego w kolejnych latach po powrocie do Polski z radością obserwowałam, jak z roku na rok coraz więcej szkół i nauczycieli jogi proponowało tę praktykę swoim uczniom.
Droga do głębokiego relaksu
Zacznijmy od podstaw: joga nidra nie wymaga gimnastyki na macie. Przez całą sesję będziemy wygodnie leżeć, otuleni ciepłym kocem. Praktykujemy w asanie zwanej pozycją martwego ciała – savasana. Jedyne, co należy robić, to podążać za głosem osoby prowadzącej, starając się zachować świadomość, by nie zasnąć. Zostaniemy miękko przeprowadzeni przez kilka etapów: przyjęcie swobodnej, wygodnej pozycji, ustalenie intencji, skupienie się na poszczególnych częściach ciała, wizualizację. Każdy z nich jest równie ważny na drodze