Promienne zdrowie

Kalkulator sportowo-emocjonalny

Katarzyna Sroczyńska
Czyta się 1 minutę

Albo świąteczne obżarstwo ma się lepiej niż przedświąteczny post, albo rejony dietetyczne pozostają najczulszą częścią naszych sumień. Do takich wniosków można dojść, słuchając poświątecznych westchnień w biurowych kuchniach i przy automatach z kawą. Doczłapawszy stamtąd do komputera, znalazłam cytat przynoszący ulgę sumieniu i nadzieję ciału. Coś dla tych, którzy nie tylko nie przestrzegają diety, ale w dodatku nadal nie biegają ani nie chodzą na siłownię. Albo mają mocne postanowienie, żeby przestać:

„Jeśli pracując przed komputerem, możesz stać choćby przez godzinę w trakcie całego dnia pracy, spalasz dodatkowe 60 kalorii, a do tego zmniejszasz zagrożenia związane z pozostawaniem w pozycji siedzącej. Być może ten wynik nie wydaje się zbyt imponujący, ale w ciągu pięciodniowego tygodnia pracy zsumuje się to do 300 kalorii, a w ciągu roku da więcej niż 10 000 kalorii. To równie dużo jak podczas trzech biegów maratońskich” – piszą Anders Hansen i Carl Johan Sundberg w książce Projekt zdrowie. Szwedzki poradnik inteligenta.

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Oczywiście szwedzcy lekarze nie namawiają do tego, żeby się zza biurek nie ruszać. Przeciwnie, zachęcają do aktywności. Na szczęście wystarczy pół godziny dziennie.

 

Czytaj również:

Rozkosze wiszenia Rozkosze wiszenia
i
Fragment „Man met een baby op de arm en een man die de krant leest in een hangmat”, 1919 r., Muzeum Rijksmuseum (domena publiczna)
Złap oddech

Rozkosze wiszenia

Łukasz Nowacki

Moje „hamaczenie” zaczęło się kilkanaście lat temu podczas survivalowego wypadu zwieńczonego noclegiem w dziczy. Na miejsce wyprawy wybrałem okolice Spalskiego Parku Krajobrazowego.

Był chłodny listopadowy dzień i właśnie zaczął siąpić deszcz. Ponieważ miałem ze sobą tylko plandekę przeciwdeszczową (tarp) i długi kawałek linki, postanowiłem zaimprowizować hamak. Uplotłem coś w rodzaju siatki, a następnie rozpiąłem moje dzieło kilkadziesiąt centymetrów nad przemoczonym leśnym poszyciem, między dwoma drzewami. Nie był to może szczyt wygody, ale sklecony naprędce hamak uchronił mnie przed leżeniem na mokrej ziemi, a tarp zabezpieczył przed tym, co kapało z nieba i koron drzew. Nie zmarzłem jedynie dzięki kamieniom rozgrzanym w ognisku, wsuniętym do kilku kieszeni kurtki.  

Czytaj dalej