
Gromadzenie rzeczy szczęścia nie daje, co innego wyzbycie się wszelkich pragnień! Tym, którzy w tym momencie westchną, że łatwo powiedzieć, a trudniej zrobić, buddyzm oferuje instrukcję.
W kręgu kultury judeochrześcijańskiej postrzegamy życie jako linearne: rodzimy się, żyjemy, a po śmierci istniejemy – tylko bez powłoki cielesnej – w raju, czyśćcu bądź piekle. Tymczasem chociaż tradycji buddyjskich jest wiele i różnią się między sobą, zgadzają się one w jednej kwestii: czujące istoty są uwięzione w cyklicznej egzystencji. Gdy zakończymy nasze życie jako ludzie, odrodzimy się ponownie. O tym, czy znów wcielimy się w postać człowieka, czy może zwierzęcia albo ducha w stanie wiecznego głodu, zadecyduje suma naszych uczynków.
Przyjrzyjmy się Kołu Życia, które najlepiej obrazuje ten cykl. W samym centrum okręgu widzimy postacie trzech zwierząt: świni, węża i koguta. Każde z nich trzyma w pysku ogon kolejnego. To symbole trzech trucizn umysłu: niewiedzy, wrogości i przywiązania. Są połączone, bo jedna wynika z drugiej (choć istnieją również przedstawienia, w których świnia trzyma ogony obu zwierząt, ponieważ to niewiedza jest przyczyną wszystkiego). Okrąg otaczający tarczę ze zwierzętami składa się z dwóch części: lewej (jasnej) i prawej (ciemnej) – symbolizują one korzystne i niekorzystne odrodzenia.
Nasze kolejne wcielenie, według tych wierzeń, nastąpi w jednym z sześciu światów: świecie bóstw niebiańskich (deva), świecie ich przeciwników (asura), który czasami łączy się z poprzednim, świecie ludzi (manushya), świecie zwierząt, świecie głodnych duchów lub w piekle.
Ostatni, zewnętrzny okrąg dzieli się na 12 części, które odpowiadają „dwunastu ogniwom współzależnego powstawania”. To właśnie one sprawiają, że odradzamy się wciąż w sansarze (cyklicznej egzystencji). Każde ogniwo powstaje dzięki poprzedniemu, jeśli więc jedno nie istnieje, nie może powstać kolejne. Są to: niewiedza, formujące działanie, świadomość, nazwa i forma, sześć źródeł, kontakt, odczucie, pragnienie, przywiązanie, ponowna egzystencja, narodziny, starzenie się lub śmierć. Koło trzyma demon – uosobienie śmierci. Ale najważniejsza postać tego obrazu znajduje się na uboczu. Łatwo ją przeoczyć. Budda wskazuje na jaśniejącą tarczę księżyca w pełni. To droga do nirwany, do wyzwolenia, którą powinniśmy podążyć, aby tak jak on wyjść z kołowrotu wcieleń, a tym samym objęć pana śmierci. Jak to zrobić?
Trzy Cechy Istnienia
Przede wszystkim musimy uświadomić sobie Trzy Cechy Istnienia, które opisują naturę rzeczywistości, w której żyjemy.
Pierwszą z nich jest cierpienie. Powinniśmy przyjąć, że jest ono wszechobecne. Nie jesteśmy w stanie go uniknąć, kiedyś na pewno nas dotknie – np. gdy ktoś z naszych bliskich umrze. Należy zatem pogodzić się z faktem, że cierpienie jest nieodłączną częścią naszego życia i nie walczyć z nim, bo to tylko pogłębia nasz ból.
Druga cecha istnienia to nietrwałość. Nic w naszym życiu nie jest wieczne. Zarówno w perspektywie dalszej, jak i bliższej – ciała ulegają nieustannym przemianom. Gdy kończę to zdanie, mój organizm nie jest już tym, którym był, gdy je zaczynałam. Wszystko wokół nas przemija, a utrata wywołuje cierpienie. Dlatego by osiągnąć stan nirwany, powinniśmy pozbyć się przywiązania. Nie oznacza to jednak, że mamy nie kochać swojej rodziny, przyjaciół, nie żywić żadnych uczuć do innych żyjących istot. Kluczem jest skupienie się na byciu tu i teraz – bez myślenia o tym, że ukochana osoba kiedyś umrze. Bo to los, który spotka każdą żywą istotę.
Ostatnią cechą, która w dodatku na początku zgłębiania buddyjskich nauk może wzbudzić najwięcej kontrowersji i niezrozumienia, jest brak własnego ja. Nasza tożsamość, poczucie odrębnej egzystencji, to jedynie ułuda. Wszystko, co istnieje, jest ze sobą powiązane, nie ma więc możliwości wyodrębnienia naszego ja. Poza tym – zgodnie z prawdą o nietrwałości istnienia – nasze ja ciągle się zmienia, jak więc zdefiniować, które jest tym właściwym? Kiedy zdamy sobie z tego sprawę, zrozumiemy też, że cierpienie nie jest skierowane bezpośrednio w naszą stronę, ono po prostu jest.
Trzy Trucizny Umysłu
Iluzję własnego ja podtrzymują Trzy Trucizny Umysłu, wspomniane przy okazji opisu Koła Życia.
Pierwszą z nich jest niewiedza (inaczej iluzja, ignorancja). Nie oznacza ona jednak wyłącznie braku wiedzy na jakiś temat, ale także pewnego rodzaju ułudę, która utrudnia pozyskanie wiedzy. Mówiąc o nirwanie, wspomniałam o „zaciemnieniach” umysłu wynikających z naszych interpretacji rzeczywistości. Przepuszczamy informacje przez filtr naszych myśli oraz uczuć i uznajemy je za prawdę. W taki sposób powstają „splamienia”, czyli emocje albo poglądy, które zaburzają spokój umysłu. Wyzwolenie to postrzeganie rzeczywistości bez żadnych interpretacji i filtrów.
Drugą przeszkodę stanowią wrogość, nienawiść, awersja, agresja, uraza, frustracja, niechęć, czyli negatywne emocje. Pragniemy, aby było inaczej, niż jest. To chyba najłatwiejsza do zrozumienia spośród trzech trucizn. Negatywne emocje zawsze powodują cierpienie. Bardzo często nasza zazdrość czy uraza nie dotyka tego człowieka, wobec którego ją żywimy – zwykle to my cierpimy z jej powodu.
Trzecią trucizną jest przywiązanie (chciwość, pożądanie) zarówno do rzeczy, jak i idei. W naszym kręgu kulturowym wiele osób sądzi, że będą szczęśliwe, gdy spełnią się ich pragnienia. Tymczasem buddyści wierzą, że osiągną szczęście, kiedy pozbędą się wszelkich pragnień. Doprowadzi ich to do uwolnienia się od duhkha, czyli cierpienia, i od sansary (kołowrót narodzin i śmierci).
Cztery Szlachetne Prawdy
Sformułowane przez Buddę Cztery Szlachetne Prawdy wskazują drogę do osiągnięcia spokoju i oświecenia. Przedstawiają źródło wszelkich trudności w ludzkim życiu i zawierają wskazówki, jak postępować, by żyć szczęśliwie.
Pierwsza Szlachetna Prawda o Cierpieniu mówi o tym, że ono istnieje i jest wszechobecne.
Druga Szlachetna Prawda o Przyczynie Cierpienia podsumowuje, skąd się ono bierze: przyczyną naszego cierpienia jest fakt, że reagujemy na rzeczywistość. Jeśli oczyścimy umysł, nie będzie ono w stanie nas dotknąć.
Trzecia Szlachetna Prawda o Ustaniu Cierpienia mówi, jak się przed nim bronić. Cierpienie jest wszechobecne, ale nie oznacza to, że jesteśmy na nie skazani. Jeżeli wykorzenimy przyczynę „zaciemnień” umysłu, przestaniemy je odczuwać.
Instrukcje, jak to zrobić, są zawarte w Czwartej Szlachetnej Prawdzie o Ścieżce Prowadzącej do Ustania Cierpienia, nazywanej też Ośmioraką Ścieżką. To zbiór wskazówek, program praktyki, która pomoże nam w uwolnieniu umysłu.
Ośmioraka Ścieżka
Ten zestaw podstawowych zasad buddyzmu można podzielić na trzy grupy.
Pierwsza z nich dotyczy mądrości. Praktyki z tej sfery mają prowadzić nas do zmiany sposobu postrzegania. Zalicza się do nich właściwy pogląd, czyli znajomość powyższych podstaw – braku ja oraz konsekwencji naszych działań; jak pamiętamy z opisu Koła Życia, to niewiedza jest początkiem pozostałych trucizn umysłu i praprzyczyną cierpienia. Pracować trzeba również nad właściwą intencją, czyli naszą chęcią dążenia do oświecenia. Skoro posiedliśmy już niezbędną wiedzę, powinniśmy wyznaczyć sobie cel oraz sfery życia, nad którymi musimy pracować, by go osiągnąć.
Kolejne trzy praktyki uczą nas odpowiedniego postępowania, możemy zebrać je pod hasłem „etyka”. Są to: właściwa mowa, właściwe działanie i właściwy sposób życia. Zdaniem buddystów mowa jest odbiciem umysłu, należy więc ćwiczyć wyrażanie się w sposób spokojny i łagodny. Nie powinniśmy dawać się ponieść emocjom, obrażać innych. Spokój umysłu będzie możliwy, jeśli unikniemy złych uczynków nie tylko w mowie, lecz także w czynie. Nie wszystkie zasady moralne wydają się uniwersalne, wiele zależy od sytuacji. Musimy więc zdać się na swój wewnętrzny kompas i zdecydować, jakie działanie w danym momencie będzie odpowiednie. Trzecia praktyka, czyli właściwy sposób życia, też odnosi się do działania, ale w sferze zawodowej; nie powinniśmy zarabiać na życie w sposób, który krzywdzi innych; buddyjskie podejście jest bardzo praktyczne: jeśli działamy na szkodę innych, będziemy odczuwali niepokój.
Ostatnia grupa praktyk odnosi się do treningu skupienia, możemy nazwać ją zbiorczo „dyscypliną umysłową”. Właściwy wysiłek oznacza, że powinniśmy zaangażować całą swoją energię w działania prowadzące do osiągnięcia celu; jeśli rozproszymy siły w pogoni za nieistotnymi rzeczami, takimi jak dobra materialne, albo ulegniemy emocjom, nie wystarczy ich nam na doskonalenie umysłu. Wspomniane już wyżej skupienie na chwili obecnej zalicza się do praktyki właściwej uważności. To bardzo ważny krok do oczyszczenia umysłu. Powinniśmy mieć świadomość procesów, jakie w nim zachodzą. Z kolei zapanowanie nad emocjami, które pozwoli wprowadzić praktykę medytacji na wyższy poziom, zapewni właściwa koncentracja.
Zacznijmy już teraz
Chociaż powyższe zasady nazywane są ścieżką, nie należy ich rozpatrywać linearnie – zazębiają się, nachodzą na siebie, uzupełniają. Nie musimy również uczyć się na pamięć Szlachetnych Prawd, Ognisk Współzależnego Powstawania ani żadnych innych buddyjskich pojęć, aby skorzystać z tej filozofii.
Wielu nauczycieli podkreśla, że z nauk Buddy możemy po prostu wziąć to, co nam bliskie, niezależnie od tego, czy buddyzm interesuje nas jako religia czy filozofia i na ile mamy zamiar go zgłębiać. Budda kładł nacisk nie na teorię, lecz na praktykę – jego nauki to zbiór wskazówek, jak doprowadzić do wyeliminowania cierpienia. Stanu oświecenia nie da się opisać, ale kiedy go osiągniemy i nasz umysł stanie się idealnie pusty, ujrzymy rzeczywistość w jej prawdziwej postaci.
Najważniejsze jest jednak to, że już w tej chwili możemy zacząć naszą drogę do nirwany. Wszystkie narzędzia, których potrzebujemy, są przecież w nas.
Nirwana, czyli zgaśnięcie
Dla starożytnych Indusów zgaszenie ognia nie oznaczało, że przestaje on istnieć: jego energia rozprasza się w kosmosie.
Nie można opisać ognia, który się nie pali, tak samo też nie sposób określić dokładnie stanu nirwany.
Nirwana pochodzi od sanskryckiego słowa nirvān˙a, czyli „zgaśnięcie”. Stan nirwany polega na wyeliminowaniu wszelkich udręk i pragnień oraz zniesieniu iluzji własnego ja. Nie wiąże się z całkowitym unicestwieniem, ale nie jest też pełnym istnieniem – nie podlega już bowiem cyklowi narodzin i śmierci. To, co podtrzymuje ogień – drewno, knot świecy – jest symbolem naszego zniewolenia: równocześnie pozwala płonąć i trzyma na uwięzi.
Kiedy nasz umysł uwalnia się od wszelkich „zaciemnień”, staje się pusty. Tylko pusty umysł potrafi dostrzec rzeczy takimi, jakie są. Nic nie ma bowiem znaczenia, dopóki mu go nie przypiszemy. Zdarzenie jest nieprzyjemne wyłącznie dlatego, że w ten sposób je postrzegamy. Nieszczęście jest nieszczęściem, bo dotyka nas osobiście. Jeśli oczyścimy umysł, przykre doświadczenia przestaną nas unieszczęśliwiać.
Lama Ole Nydahl, nauczyciel buddyzmu tybetańskiej szkoły Karma Kagyu, pisał: „Jeśli naprawdę zrozumiemy głęboko, że nie jesteśmy ani ciałami, które przeminą, ani też ciągle zmieniającymi się uczuciami, lecz samą ponadczasową, niezniszczalną przestrzenią, wszelkie obawy natychmiast tracą grunt pod nogami. Co mogłoby zaszkodzić przestrzeni lub zadać jej cierpienie?” [cyt. za: Buddyzm w Polsce, Portal Buddyjski Cyber Sangha].
Wszystkie czujące istoty mogą osiągnąć ten stan.