Są zarazem formą i narzędziem medytacji, jak i symbolicznym odzwierciedleniem porządku wszechświata. Carl Gustav Jung zalecał tworzenie mandali swoim pacjentom. Dziś coraz częściej stosuje się je w arteterapii jako metodę przywracania życiowej równowagi.
Agnieszka Rostkowska: Od kiedy ludzie tworzą mandale?
Luiza Poreda: Myślę, że od zawsze. Za pierwszą mandalę można uznać jedno z malowideł naskalnych z epoki paleolitu – obok przedstawień zwierząt i innych elementów przyrody archeolodzy odkryli rysunek koła z kropką w środku. Przypuszczalnie człowiek próbował w ten sposób ująć w całość otaczającą go rzeczywistość: przedstawił ją jako koło, a siebie samego jako punkt w środku. Możemy się zastanawiać, czy nie był to zatem pierwszy przejaw samoświadomości człowieka, który dostrzegł siebie jako część świata. Wybrał koło, najprawdopodobniej odnosząc je do kulistej formy słońca, które było przez ludzi czczone jako bóstwo. Koło i owalne wzory można odnaleźć na wielu malowidłach prehistorycznych w Afryce, Europie czy Ameryce Północnej. Nawiązania do koła jako najbardziej doskonałego kształtu występują w kolejnych epokach – od filozofii starożytnej i średniowiecznej aż po Leonarda da Vinci, który swojego człowieka witruwiańskiego wpisał w okrąg – oraz w różnych kulturach, u rdzennych mieszkańców Ameryki Południowej, Celtów czy wśród Słowian.
Termin „mandala” wywodzi się z sanskrytu, w którym oznacza właśnie „koło”. Czy mandala zawsze jest rysunkiem bądź obrazem w kształcie koła?
Nie, może być płaskorzeźbą, rzeźbą czy elementem architektury – spójrzmy na gotyckie rozety kościelne. W szerszym rozumieniu może być też doświadczeniem, np. tańcem w kole, jak izraelska