Orzechy mydlane zwane reetha rodzi niemające polskiej nazwy drzewo liściaste Sapindus mukorossi, które rośnie na wzgórzach himalajskich (do 1200 m n.p.m.) i w Indiach. Jedno takie drzewo daje rocznie około 30–35 kg orzechów.
By wykorzystać je do prania, umieszczamy dwa lub trzy pokruszone orzechy wraz z łupinami w bawełnianym woreczku i wrzucamy do bębna pralki. W przypadku jasnych tkanin warto dodać łyżkę boraksu albo sody, by uniknąć zszarzenia lub zażółcenia materiału. Jeśli pierzemy w niższych temperaturach (30–50°C), jedna porcja orzechów wystarczy na kilka prań; jeśli w wyższych – na jedno albo dwa. Przy praniu ręcznym łupiny zalewamy gorącą wodą, a gdy lekko wystygnie, wrzucamy do niej ubrania i woreczek z rozdrobnionymi orzechami.
Oprócz nich możemy użyć też owoców z drzewa mydlanego Sapindus saponaria, którego dwie odmiany rosną w Ameryce. Ich nazwy zwyczajowe to mydlana jagoda (Sapindus saponaria drummondii) z Ameryki Północnej oraz mydłowiec zwyczajny (Sapindus saponaria saponaria) spotykany też na Karaibach, Hawajach, w Ameryce Środkowej i Południowej. Owoce o średnicy 3–3,5 cm rosną w dużych gronach, mają złotaworudą barwę, a po osiągnięciu pełnej dojrzałości stają się półprzezroczyste i pomarszczone. Owoce drummondii dojrzewają w październiku, saponarii zaś wiosną. Zawierają one aż do 37% saponin, czyli związków chemicznych należących do glikozydów, mających właściwości piorące. Dawniej często używano ich do prania w miejscach, gdzie naturalnie występują, np. w Meksyku.
Nasza rodzima mydlnica
Czy jesteśmy jednak skazani na transportowanie przez pół globu ekologicznie piorących orzechów? Na szczęście niekoniecznie, bo natura ma odpowiedź na wszystko, niezależnie od tego, na którym kontynencie przyszło nam żyć.
Pod naszą szerokością geograficzną analogiczną funkcję spełniała niegdyś Saponaria officinalis, zwana mydlnicą (dziś dostępna w sklepach zielarskich). Późną jesienią lub wczesną wiosną wykopywano jej korzeń zawierający najwięcej saponin (około 5%). Podobnie było z kasztanami, czyli owocami kasztanowca pospolitego (Aesculus hippocastanum): tłukło się je na miazgę i używało do prania. Zwyczaj ten zarzucono być może z powodu specyficznego zapachu tych owoców i zabarwiania białych tkanin na żółto. Jeśli jednak duża część waszej garderoby jest w ciemnych kolorach, to możecie spróbować do nich wrócić.
Orzechy piorące cieszą się dużą popularnością również w krajach z dużym deficytem wody, gdzie liczy się każda jej kropla. Wodę z prania, mycia czy zmywania z dodatkiem takich orzechów wykorzystuje się następnie m.in. do podlewania roślin i w ogrodzie. Substancja wydzielana przez orzechy wykazuje działanie przeciwgrzybiczne i przeciwbakteryjne. Sprawdza się też jako alternatywa dla chemicznych środków owadobójczych.